Nie zwracałam uwagi na to, że Azazel nie chciał bym za nim poszła.
Pomyślałam, że może się przydam. Wraz z basiorem poczuliśmy dym i mięso.
Chciałam podejść bliżej, lecz samiec odepchnął mnie lekko.
- Nie, tam może być ... człowiek. - powiedział patrząc na ogromne krzaki.
Usiadłam zła patrząc jak on powoli idzie w tamtą stronę.
Wtem usłyszałam szybkie, ciche kroki. Spojrzałam w lewo. Biegł tam
ogromny wilk, który był bardzo podobny do tamtych, które mnie porwały.
Tym razem on chciał zaatakować Azazela. On był już w powietrzu.
Patrzyłam na to jakby w zwolnionym tempie.Podbiegłam do samca i
odepchnęłam z całej siły. Tam ten się przewrócił, a ja dostałam pazurami
w brzuch. Jęknęłam cicho, po czym ujrzałam przed oczami czerń....
Azazel?