Rozmyślałem chwilę. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł. Przecież Melisa... nie. Melisa nie może mówić. Więc to odpada.
- Powinienem sprawdzić, skąd tu wziął się ten osioł - powiedziałem do wilczycy, chociaż dobrze wiedziałem, że nie mi odpowie.
Ominąłem kudłate zwierzę i chciałem pójść w stronę z której on przyszedł. Melisa poszła za mną, jednak nie mogłem jej narażać.
- Nie - powiedziałem stanowczo. - Pójdę sam.
Wadera zrobiła tylko zadziorną minę; nie przejęła się zbytnio moim rozkazem. Uznałem, że rozkazywanie tym razem nie pomoże. Pozwoliłem jej iść z sobą.
Po pewnym czasie poczułem zapach ognia i pieczonego mięsa.
Melisa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz