niedziela, 26 października 2014

Od Melisy

Spojrzałam cicho na krople deszczu, które spadały do małej kałuży. Ach, brzydka ta pogoda... Przekręciłam się z boku, na bok. Po kilku minutach nudnego leżenia, wstałam powoli i ziewnęłam.
- Hmm.... - popatrzyłam na ścianę i zielone liście, które w magiczny sposób straciły swój kolor. Zieleń miałam przed sobą jak farbę.
Zamoczyłam łapkę w zielonej cieczy i wytarłam ją o ścianę. No i tak przez pół godziny. W końcu upadłam wyczerpana. Niestety na dworze dalej padało. Położyłam się na moim łożu i usnęłam w głęboki sen.
Obudziłam się po trzech godzinach. Otworzyłam szeroko oczy. Ku mojemu szczęściu, deszczu już nie było. Stanęłam na nogi, po czym wyszłam z mojej jaskini.
- Fuuuj. - powiedziałam, gdy wdepnęłam w błoto.
Wtedy moje oczy ujrzały waderę, chyba jakąś nową. Spojrzała na mnie dziwnie i rzekła:

<Amy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz