Zauważyłem Melisę. Powoli podszedłem do niej.
- Hej, Meliso - przywitałem się. - Ładny dzionek.
Kiwnęła twierdząco głową. Zauważyłem, że jej znak zniknął.
- Eee... co zrobiłaś ze znakiem? - spytałem niepewnie.
<Melisa? Wybacz, że tak krótko>
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
sobota, 23 sierpnia 2014
Glass odchodzi
Z przykrością informuję, że Glass postanowił odejść z naszego stada z powodów osobistych. Żegnamy, Glass...
Imię: Glass
Powód odejścia: Decyzja właściciela
Nowy członek!
Imię: Indila
Płeć: wadera
Wiek: 3 lata
Ranga: Omega
Stanowisko: Żołnierz
Cechy charakteru: Jest przyjacielska, zawsze pomoże. Jest stanowcza. Bardzo lubi czuć że ktoś ją kocha.
Moc: rozpęta tornado i burze. Zamienia się w cie. Energią przywołuje inne zwieręta.
Druga połówka: Jestem zauroczona w Enkas ♥
Rodzina: porzuciłam
Historia: Nie pamieta.
Autor postaci: DEBORA
Inne zdjęcia:-
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Od Azazela c.d. Glassa
- Glassie, zastanów się, czy osoba z takim imieniem jak moje może NIE MIEĆ czegoś wspólnego z diabłem - mruknąłem nonszalancko.
- Aha... - odparł Glass, najwyraźniej nie rozumiejąc co mam na myśli.
- Po prostu... tak - westchnąłem. - Ale dlaczego to ważne?
Rzuciłem mu przenikliwe spojrzenie, żądające jasnej odpowiedzi i już nawet nie pytałem co on ma na sumieniu.
Co my robimy w tym Piekle? Żyjemy, nie jesteśmy martwym Johnem Wayne Gacy i Richardem Ramirezem, którzy już smażą się w kotle z wrzącym olejem... Więc dlaczego?
(Glass?)
- Aha... - odparł Glass, najwyraźniej nie rozumiejąc co mam na myśli.
- Po prostu... tak - westchnąłem. - Ale dlaczego to ważne?
Rzuciłem mu przenikliwe spojrzenie, żądające jasnej odpowiedzi i już nawet nie pytałem co on ma na sumieniu.
Co my robimy w tym Piekle? Żyjemy, nie jesteśmy martwym Johnem Wayne Gacy i Richardem Ramirezem, którzy już smażą się w kotle z wrzącym olejem... Więc dlaczego?
(Glass?)
niedziela, 17 sierpnia 2014
Od Melisy c.d. Azazela
Leżałam cicho patrząc w niebo. Miło się tak leżało, cały ten dzień jakoś
szybko, fajnie zleciał. W pewnym momencie wstaliśmy i rozeszliśmy się
do swoich jaskiń. Zmęczona położyłam się na moim posłaniu...
Następnego dnia, także bardzo rano wstałam. Nikogo jednak nie zastałam. Samotnie udałam się do lasu. Znalazłam pomarańczowy listek i zamoczyłam go w bardzo małym źródełku. Łapą, po kilku minutach, otarłam pomarańczową wodą mój koniec ogona. Zakryłam ten znak. Wróciłam po kilku minutach. Nad jeziorem leżał Azazel. gdy zobaczył mnie. wstał.
Następnego dnia, także bardzo rano wstałam. Nikogo jednak nie zastałam. Samotnie udałam się do lasu. Znalazłam pomarańczowy listek i zamoczyłam go w bardzo małym źródełku. Łapą, po kilku minutach, otarłam pomarańczową wodą mój koniec ogona. Zakryłam ten znak. Wróciłam po kilku minutach. Nad jeziorem leżał Azazel. gdy zobaczył mnie. wstał.
<Azazel? Brak weny -_->
sobota, 16 sierpnia 2014
od Arissaki c.d od Cosma
Zeskoczyłam ze stołu i rzuciłam się na potwora.
Jakimś cudem udało mi się go odrzucić od Cosma, ale on od razu wziął się za atak na mnie.
Wywrócił mnie i przycisnął do ziemi.
Cosmo już wstawał.
Zaczęłam gryźć go po łapach, a ten szybko wziął nóż, którym wcześniej zabijał pewnie inne wilki, bo nóż był cały we krwi.
Jednym szybkim machnięciem przeciął mi cały policzek, po czym zaczął celować nożem w Cosma, który już na niego skakał.
Ja zaczęłam piszcząc tarzać się po ziemi.
Cosmo? Ja też mam brak weny
Jakimś cudem udało mi się go odrzucić od Cosma, ale on od razu wziął się za atak na mnie.
Wywrócił mnie i przycisnął do ziemi.
Cosmo już wstawał.
Zaczęłam gryźć go po łapach, a ten szybko wziął nóż, którym wcześniej zabijał pewnie inne wilki, bo nóż był cały we krwi.
Jednym szybkim machnięciem przeciął mi cały policzek, po czym zaczął celować nożem w Cosma, który już na niego skakał.
Ja zaczęłam piszcząc tarzać się po ziemi.
Cosmo? Ja też mam brak weny
od Mii- Jak dołączyłam
Wędrowałam przez wiele dni. Miałam wrażenie że błądzę już kilka lat. Usiadłam znudzona na brzegu jakiegoś jeziora. Spojrzałam na swoje odbicie w wodzie. Zanurzyłam w zimnej wodzie najpierw jedną łapę, potem drugą, trzecią i czwartą. Chwilę potem, bawiłam się w wodzie jak małe szczenię. Nagle usłyszałam dziwne dźwięki.
- Hej! Kto tu jest? - zapytałam, zziajana.
- A kim ty jesteś? - zapytał tajemniczy głos z krzaków.
- Jestem Mia.
- Co tu robisz?
- Ja... szukam... no, chyba szukam watahy...
- Dobrze się składa. Jestem Alfą, watahy Wolfish Brothers. Chcesz dołączyć?
No, właśnie, czy chcę? Cóż, nigdy nie czułam takiej potrzeby... Mia?! Co się z tobą dzieje?! Chcesz być sama do końca życia?! Nie, tego na pewno nie chcę... Więc weź się w garść i dołącz! To twoja szansa! Musisz wreszcie rozpocząć nowe życie. Tak, to prawda.
- Tak, z wielką chęcią dołączę - powiedziałam.
Ruszyłam za brązową waderą. Po kilku minutach marszu, zapytałam:
- Zagrajmy w otwarte karty. Jak się nazywasz?
- Mam na imię Latica - odparła wadera.
- Aha...
- Skąd jesteś, Mia?
- Z daleka. Zapewne nie słyszałaś o watasze Black Demons?
Wadera przecząco pokręciła głową.
- No, właśnie - kontynuowałam - ja byłam córką tamtej Alfy. Szkoliłam się na Alfę, przez dwa lata. Pewnego dnia naszą watahę napadła, wroga wataha. Mój ojciec poległ, a ja uciekłam. Dzięki zbiegowi okoliczności, spotkałyśmy się przed chwilą nad jeziorem.
Alfa, pokiwała głową ze zrozumieniem i współczuciem. Zaprowadziła mnie do jakiejś jaskini.
- To będzie twój dom - powiedziała - Co powiesz na stanowisko szpiega? Bo, usłyszałaś mnie, kiedy ja stałam w miejscu. No, delikatnie podnosiłam łapę.
- Jasne, w sumie czemu nie? - odparłam.
Alfa wyszła z jaskini, zostawiając mnie samą. Położyłam się na ziemi i zaczęłam się bawić kamykami. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
- Hej! Kto tu jest? - zapytałam, zziajana.
- A kim ty jesteś? - zapytał tajemniczy głos z krzaków.
- Jestem Mia.
- Co tu robisz?
- Ja... szukam... no, chyba szukam watahy...
- Dobrze się składa. Jestem Alfą, watahy Wolfish Brothers. Chcesz dołączyć?
No, właśnie, czy chcę? Cóż, nigdy nie czułam takiej potrzeby... Mia?! Co się z tobą dzieje?! Chcesz być sama do końca życia?! Nie, tego na pewno nie chcę... Więc weź się w garść i dołącz! To twoja szansa! Musisz wreszcie rozpocząć nowe życie. Tak, to prawda.
- Tak, z wielką chęcią dołączę - powiedziałam.
Ruszyłam za brązową waderą. Po kilku minutach marszu, zapytałam:
- Zagrajmy w otwarte karty. Jak się nazywasz?
- Mam na imię Latica - odparła wadera.
- Aha...
- Skąd jesteś, Mia?
- Z daleka. Zapewne nie słyszałaś o watasze Black Demons?
Wadera przecząco pokręciła głową.
- No, właśnie - kontynuowałam - ja byłam córką tamtej Alfy. Szkoliłam się na Alfę, przez dwa lata. Pewnego dnia naszą watahę napadła, wroga wataha. Mój ojciec poległ, a ja uciekłam. Dzięki zbiegowi okoliczności, spotkałyśmy się przed chwilą nad jeziorem.
Alfa, pokiwała głową ze zrozumieniem i współczuciem. Zaprowadziła mnie do jakiejś jaskini.
- To będzie twój dom - powiedziała - Co powiesz na stanowisko szpiega? Bo, usłyszałaś mnie, kiedy ja stałam w miejscu. No, delikatnie podnosiłam łapę.
- Jasne, w sumie czemu nie? - odparłam.
Alfa wyszła z jaskini, zostawiając mnie samą. Położyłam się na ziemi i zaczęłam się bawić kamykami. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.
czwartek, 14 sierpnia 2014
Od Marilyn`a "Nowe doświadczenia"
Obudziłem się jak zawsze w mojej małej jaskini. Myśliwi z rana poszli na polowanie. Nie miałem co robić więc poszedłem na spacer. Przemierzyłem wschodnie tereny lasu, przebrnąłem przez rzekę, pohasałem po polach; zwiedzałem okolice. Spacer był taki przyjemny ,że nie zauważyłem , jak opuszczam teren watahy . Pogoda była ładna wysoko na niebie pływały wielkie kłębiaste chmury, białe niczym śnieg... w kwietniu. Nad moją głową latały jaskółki świergoląc nieprzerwanie. Nagle usłyszałem obce wycie. Chciałem dowiedzieć się skąd ono dochodzi więc pobiegłem za dźwiękiem. Znalazłem się w obcym lesie, z pewnością nie należącym do mojej watahy. Zmęczonym biegiem chciałem przysiąść, ale nagle z pobliskich krzaków wyskoczył obcy mi wilk.
Jeżył się, szczerzył zęby i warczał na mnie groźnie. Skoczył w moją stronę. Przygwoździł mnie łapami do ziemi. Natychmiast odepchnąłem go od siebie i przystąpiłem do ataku. Wilk złapał mnie za kark i pociągnął zębami za moją skórę. Poczułem silny ból. Użyłem mocy i stałem się niewidzialny. Zaskoczony wilk puścił mnie i zaczął się rozglądać. Skoczyłem na niską gałąź drzewa, gdy nagle do wilka dołączyła cała wataha. Piętnaście wrogich wilków powiadomione, że w okolicy znajduje się intruz, to znaczy ja, były mocno zdenerwowane. Przemieniłem się w kruka i odleciałem stąd jak najdalej. Nie wiem ile czasu zajęło mi dotarcie do watahy, ale wiem, że gdy tylko znalazłem się pod moją jaskinią, zrzuciłem kamuflaż, wskoczyłem do niej i niemal natychmiast zapadłem w sen.
od Cosma c.d od Arissaki
Skoczyłem na potwora i zacząłem się z nim siłować. Chciałem go wrzucić do ognia który oświetlał pomieszczenie, ale on był silniejszy i nie było to łatwe. Wywinąłem się z jego łap i poleciałem na szczyt pomieszczenia by mnie nie dosięgnął. Niestety mój plan się nie powiódł. Wilk chodził po ścianach jak pająk i dostał się do mnie. Zleciałem na dół i czym prędzej zacząłem przegryzać sznury którymi związał Arissakę. Jednak zanim zdążyłem dokończyć dzieło on skoczył z sufitu prosto na mnie. Zaczął mnie dusić. Arissaka do końca przegryzła sznury i się uwolniła.
Arissaka? (brak weny)
Arissaka? (brak weny)
Nowa wadera!
Imię: Mia
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Ranga: Omega
Stanowisko: Szpieg
Cechy charakteru: Mia jest typem optymistki. Jej świat ubarwiony jest w wielu kolorach. Zawsze we wszystkim szuka zalet, nie lubi się kłócić - woli żyć z innymi w zgodzie. Jest waderą bardzo czułą, rodzinną i zabawną. Kocha się bawić. Mimo tego że jest dorosła, ma zwyczaj zachowywać się jak szczenię. Mimo wszystko, Mia umie pokazać rogi. Umie być niemiła. Jest inteligentna, i roztropna. Szybko się przywiązuje, co uważa za jedną ze swoich wad. Ciągle ma mnóstwo energii, która nigdy nie znika. Romantyczna. Uwielbia towarzystwo, jest szczera (czasem aż do bólu), pewna siebie i uśmiechnięta. Przyjacielska. Odważna i oddana. Zawsze zachowuje dobre maniery, jest uprzejma. Czasem wydaje się tajemnicza.
Moc:
- wysysanie duszy: potrafi wyssać duszę i oddać ją temu samemu wilkowi, lub innemu. Wyssane dusze przechowuje w oczach.
- lecznicze łzy: gdy nad kimś zapłacze, jej łzy rozejdą się po ciele i zagoją wszystkie rany. Jej łzy są przywoływane tylko nad tym kogo kocha.
- przemiana w smoka
Druga połówka: podoba jej się Axel
Rodzina: Ojciec - Grom
Historia: Mia była córką, alfy watahy Black Demons. Jej ojciec, kochał ją całym sercem. Pewnego dnia gdy Mia, wróciła do watahy z przechadzki po lesie spotkała jedynie gruzy swojej rodzinnej watahy. Jedyne co zobaczyła żywego, to jej ojciec który poległ w walce z alfą wrogiej watahy. Przed śmiercią zdążył jej powiedzieć, aby sie nie poddawała i szła nową drogą. Tak więc Mia, uciekła i ustaliła sobie motto: "Nie ważne jak straszna była Twoja przeszłość, ważne jest to abyś umiał spostrzec kiedy jest czas na nową przyszłość".
Autor postaci: RitaKota009
Płeć: Wadera
Wiek: 4 lata
Ranga: Omega
Stanowisko: Szpieg
Cechy charakteru: Mia jest typem optymistki. Jej świat ubarwiony jest w wielu kolorach. Zawsze we wszystkim szuka zalet, nie lubi się kłócić - woli żyć z innymi w zgodzie. Jest waderą bardzo czułą, rodzinną i zabawną. Kocha się bawić. Mimo tego że jest dorosła, ma zwyczaj zachowywać się jak szczenię. Mimo wszystko, Mia umie pokazać rogi. Umie być niemiła. Jest inteligentna, i roztropna. Szybko się przywiązuje, co uważa za jedną ze swoich wad. Ciągle ma mnóstwo energii, która nigdy nie znika. Romantyczna. Uwielbia towarzystwo, jest szczera (czasem aż do bólu), pewna siebie i uśmiechnięta. Przyjacielska. Odważna i oddana. Zawsze zachowuje dobre maniery, jest uprzejma. Czasem wydaje się tajemnicza.
Moc:
- wysysanie duszy: potrafi wyssać duszę i oddać ją temu samemu wilkowi, lub innemu. Wyssane dusze przechowuje w oczach.
- lecznicze łzy: gdy nad kimś zapłacze, jej łzy rozejdą się po ciele i zagoją wszystkie rany. Jej łzy są przywoływane tylko nad tym kogo kocha.
- przemiana w smoka
Druga połówka: podoba jej się Axel
Rodzina: Ojciec - Grom
Historia: Mia była córką, alfy watahy Black Demons. Jej ojciec, kochał ją całym sercem. Pewnego dnia gdy Mia, wróciła do watahy z przechadzki po lesie spotkała jedynie gruzy swojej rodzinnej watahy. Jedyne co zobaczyła żywego, to jej ojciec który poległ w walce z alfą wrogiej watahy. Przed śmiercią zdążył jej powiedzieć, aby sie nie poddawała i szła nową drogą. Tak więc Mia, uciekła i ustaliła sobie motto: "Nie ważne jak straszna była Twoja przeszłość, ważne jest to abyś umiał spostrzec kiedy jest czas na nową przyszłość".
Autor postaci: RitaKota009
Inne zdjęcia:
jako smok:
środa, 13 sierpnia 2014
Od Glassa c.d. Azazela
- Humpf. Cóż. To znaczy, że robimy coś źle i Stwórca przysłał nas na randkę z Diabłem. Słodko, co nie? - zapytałem z sarkazmem.
- Jak możesz w takim momencie się śmiać? - zapytał.
- Miałeś wcześniej jakieś kontakty z Diabłem, jego poplecznikami, czy zrobiłeś coś bardzo złego? To ważne. - zadałem pytanie, ignorując jego poprzednie.
Basior zastanowił się i powiedział:
Azazel?
- Jak możesz w takim momencie się śmiać? - zapytał.
- Miałeś wcześniej jakieś kontakty z Diabłem, jego poplecznikami, czy zrobiłeś coś bardzo złego? To ważne. - zadałem pytanie, ignorując jego poprzednie.
Basior zastanowił się i powiedział:
Azazel?
Od Glassa c.d. Melisy
- Pokaż tą łapę. - poprosiłem tonem alà rozkazującym.
Niepewna wadera cofnęła łapę, patrząc na mnie podejrzliwie.
Westchnąłem z irytacją i rzekłem:
- No przecież cię nie zgwałcę. Daj tą łapę. - rozkazałem. Teraz Melisa podała mi kończynę.
Chwyciłem ją delikatnie i... walnąłem ją z całej siły, moją nogą.
- Ała! Debilu!!! Co ty robisz? - zapytała wściekła, wyrywając mi łapę.
- Wejdź teraz w kwiaty.
Wadera spojrzała na mnie zdenerwowana.
- Chyba kpisz!
- Teraz nie będzie cię boleć.
Samica niepewnym krokiem weszła w rosnącą niedaleko łączkę.
Nic się nie stało.
Melisa?
Niepewna wadera cofnęła łapę, patrząc na mnie podejrzliwie.
Westchnąłem z irytacją i rzekłem:
- No przecież cię nie zgwałcę. Daj tą łapę. - rozkazałem. Teraz Melisa podała mi kończynę.
Chwyciłem ją delikatnie i... walnąłem ją z całej siły, moją nogą.
- Ała! Debilu!!! Co ty robisz? - zapytała wściekła, wyrywając mi łapę.
- Wejdź teraz w kwiaty.
Wadera spojrzała na mnie zdenerwowana.
- Chyba kpisz!
- Teraz nie będzie cię boleć.
Samica niepewnym krokiem weszła w rosnącą niedaleko łączkę.
Nic się nie stało.
Melisa?
od Arrisaki c.d od Cosma
Zauważyłam Cosma.
Leżałam związana na jakimś stole, pewnie mnie usmaży następną.
- Uważaj Cosmo, on słabo słyszy, ale ma rewelacyjny wzrok i dobrze czuje. – Powiedziałam dosyć głośno, ale on i tak tego nie usłyszał.
Nagle popatrzył na moją stronę, zaczął podchodzić. Cosmo szybko schował się pod stołem, na którym leżałam.
Wilk zaczął krążyć dookoła stołu, patrząc na mnie. Nadepnął na wystający spod stołu ogon Cosma.
Cosmo syknął z bólu, wilk go zobaczył.
Cosmo?
Leżałam związana na jakimś stole, pewnie mnie usmaży następną.
- Uważaj Cosmo, on słabo słyszy, ale ma rewelacyjny wzrok i dobrze czuje. – Powiedziałam dosyć głośno, ale on i tak tego nie usłyszał.
Nagle popatrzył na moją stronę, zaczął podchodzić. Cosmo szybko schował się pod stołem, na którym leżałam.
Wilk zaczął krążyć dookoła stołu, patrząc na mnie. Nadepnął na wystający spod stołu ogon Cosma.
Cosmo syknął z bólu, wilk go zobaczył.
Cosmo?
wtorek, 12 sierpnia 2014
Od Azazela c.d. Melisy
Wrzucenie mnie do wody chyba tylko Melisie mogło ujść na sucho. Miała szczęście. Ale dawała mi zbyt dużo radości, bym mógł się na nią gniewać. Pływaliśmy radośnie, bawiliśmy się, wypoczywaliśmy. Fajnie było widzieć radość w oczach Melisy.
W końcu wyszliśmy z wody. Melisa nadal się nie odzywała. Ja też. Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, choć podejrzewam, że w tej właśnie chwili rozumieliśmy się bez słów. Obojgu nam było wesoło, byliśmy zmęczeni i nie przeszkadzała nam cisza.
W końcu jednak powiedziałem:
- Pochodźmy jeszcze trochę. Lubię spacery. - Chcąc ją zachęcić, uśmiechnąłem się lekko. Wadera nie była przeciw, więc pochodziliśmy jeszcze trochę.
Pomyślałem, że bliskość innego wilka będzie poprawiać humor Melisie. Więc nie kwapiłem się, by ją opuszczać. Jakoś przeżyjemy ten tydzień.
Wyszliśmy na słoneczną łąkę. Żółta trawa falowała na wietrze. Pięknie to wyglądało. Bez słowa położyliśmy się na niej i łapaliśmy promienie słońca.
Melisa?
W końcu wyszliśmy z wody. Melisa nadal się nie odzywała. Ja też. Przez chwilę trwaliśmy w ciszy, choć podejrzewam, że w tej właśnie chwili rozumieliśmy się bez słów. Obojgu nam było wesoło, byliśmy zmęczeni i nie przeszkadzała nam cisza.
W końcu jednak powiedziałem:
- Pochodźmy jeszcze trochę. Lubię spacery. - Chcąc ją zachęcić, uśmiechnąłem się lekko. Wadera nie była przeciw, więc pochodziliśmy jeszcze trochę.
Pomyślałem, że bliskość innego wilka będzie poprawiać humor Melisie. Więc nie kwapiłem się, by ją opuszczać. Jakoś przeżyjemy ten tydzień.
Wyszliśmy na słoneczną łąkę. Żółta trawa falowała na wietrze. Pięknie to wyglądało. Bez słowa położyliśmy się na niej i łapaliśmy promienie słońca.
Melisa?
Od Melisy c.d. Azazela
Azazel podszedł do mnie. Fajnie było go znów zobaczyć, chociaż go
wczoraj widziałam... W odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. Poszliśmy na
spacer po plaży. Azazel zaczął "zwierzać" mi się ze spraw z watahy.
Rozumiałam go. Chciałam pocieszyć, lecz nie mogłam. Przytakiwałam tylko,
uśmiechałam się.
- Może masz ochotę na śniadanie z sarny? - zapytał zatrzymując się.
Przytaknęłam ochoczo z uśmiechem. Poszliśmy w głąb lasu, Azazel wypatrzył piękną, soczystą sarnę.
Kilka minut później jedliśmy pyszne mięso w ciszy. Po jedzeniu, udaliśmy się nad jezioro. Dla zabawy wepchałam tam Azazela. Z rozpędem wleciałam do nieco zimnej wody. Zapomniałam, że Azazel za bardzo nie lubi wody. Gdy wypłynęłam na powierzchnię, zrobiłam do niego smutną minę, z czego on się zaczął śmiać. Ja uśmiechnęłam się do basiora i zanurkowałam na chwilę. Gdy wypłynęłam, nie widziałam Azazela. Zaskoczył mnie z tyłu, po czym zaczęliśmy się śmiać. Podpłynęłam do niego z uśmiechem.
<Azazel, dokończysz?>
- Może masz ochotę na śniadanie z sarny? - zapytał zatrzymując się.
Przytaknęłam ochoczo z uśmiechem. Poszliśmy w głąb lasu, Azazel wypatrzył piękną, soczystą sarnę.
Kilka minut później jedliśmy pyszne mięso w ciszy. Po jedzeniu, udaliśmy się nad jezioro. Dla zabawy wepchałam tam Azazela. Z rozpędem wleciałam do nieco zimnej wody. Zapomniałam, że Azazel za bardzo nie lubi wody. Gdy wypłynęłam na powierzchnię, zrobiłam do niego smutną minę, z czego on się zaczął śmiać. Ja uśmiechnęłam się do basiora i zanurkowałam na chwilę. Gdy wypłynęłam, nie widziałam Azazela. Zaskoczył mnie z tyłu, po czym zaczęliśmy się śmiać. Podpłynęłam do niego z uśmiechem.
<Azazel, dokończysz?>
Od Azazela c.d. Melisy
Melisa nie pojawiła się do wieczora. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale uznałem, że musi po prostu trochę pobyć sama. Wszedłem więc do swojej jaskini i ułożyłem się do snu. Latica zajmie się sprawami watahy. Zasnąłem.
Śniły mi się latające kamienie.
Proszę nie wnikać.
Następnego dnia udałem się nad strumień. Ostatnio robię to dość często, co poradzić. Napiłem się, po czym położyłem na brzuchu i obserwowałem przepływające obok mnie liście, które zabrała woda.
Po chwili na drugim brzegu zobaczyłem Melisę. Marnie wyglądała. Podniosłem się.
- Melisa?
Nie odpowiedziała. No tak, ma się nie odzywać.
Przeszedłem strumień, nie zwracając uwagi na ostre, śliskie kamienie, które wbijały mi się w łapy. Wyszedłem na drugim brzegu i spojrzałem ze współczuciem na waderę.
- Marnie wyglądasz - powiedziałem cicho. - Może chciałabyś pójść na spacer? Na poprawę nastroju.
(Melisa?)
Śniły mi się latające kamienie.
Proszę nie wnikać.
Następnego dnia udałem się nad strumień. Ostatnio robię to dość często, co poradzić. Napiłem się, po czym położyłem na brzuchu i obserwowałem przepływające obok mnie liście, które zabrała woda.
Po chwili na drugim brzegu zobaczyłem Melisę. Marnie wyglądała. Podniosłem się.
- Melisa?
Nie odpowiedziała. No tak, ma się nie odzywać.
Przeszedłem strumień, nie zwracając uwagi na ostre, śliskie kamienie, które wbijały mi się w łapy. Wyszedłem na drugim brzegu i spojrzałem ze współczuciem na waderę.
- Marnie wyglądasz - powiedziałem cicho. - Może chciałabyś pójść na spacer? Na poprawę nastroju.
(Melisa?)
Od Azazela c.d. Glassa
Nogi prawie się pode mną ugięły. Piekło. Podziemne gniazdo demonów, diabłów i samego Szatana... Gdzie dusze grzeszników gotują się w kotłach wrzącego oleju, wrzeszczą jak opętani i modlą się do Boga, którego zdradzili? Czy to może inne piekło? Coś co Glass nazwał piekłem, gdyż było to miejsce faktycznie godne takiego tytułu. Nie bardzo go rozumiałem.
Po słodkim zapachu, który nas tu przywiódł nie było śladu. Zastąpił go gryzący zapach siarki.
- Glass... O czym ty mówisz? - zapytałem niepewnym głosem. Chciałem uchwycić wzrok basiora, jednak on rozglądał się po tym dziwnym miejscu.
Glass?
Po słodkim zapachu, który nas tu przywiódł nie było śladu. Zastąpił go gryzący zapach siarki.
- Glass... O czym ty mówisz? - zapytałem niepewnym głosem. Chciałem uchwycić wzrok basiora, jednak on rozglądał się po tym dziwnym miejscu.
Glass?
Od Azazela c.d. Beatrice
Przed sobą miałem naprawdę smutny "obrazek". Mógłbym powiedzieć "obraz nędzy i rozpaczy", ale tu bardziej pasowało określenie "bólu i cierpienia". Beatrice, wyglądająca na taką małą w tym deszczu, pośród wysokich paproci, stała przede mną, drżąc lekko, jednak nadal zachowując swój bojowy wyraz twarzy.
- Nie mówi się "co", tylko "słucham" - poprawiłem ją, chcąc samego siebie wpędzić w dobry nastrój, bo jej już chyba nie dało się rozweselić.
- Co? - powtórzyła wadera na złość.
- Nie potrzebujesz czasem pomocy? - zapytałem.
- Nie bardzo - rzuciła tylko.
Spojrzałem na jej otarcia. Najlepiej to one nie wyglądały.
- Wrócisz ze mną łaskawie do watahy, abym mógł wezwać lekarza, który cię opatrzy? - zapytałem nieprzyjemnym tonem.
Cisza.
- Trudno - mruknąłem. - W watasze będzie na ciebie czekać gotowe śniadanie, żebyś sama nie biegała za sarnami. Nie łaź do późna.
Odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę. Nie żebym sądził, że zachęcę ją jedzeniem, nie, po prostu chciałem ją jakoś udobruchać. Pokazać, że nie jestem wrogiem.
Kroczyłem przez pole paproci, wysoko stawiając łapy, by nie zaplątały się w zielsko. Wiatr wiał mi w plecy, sprawiając ból.
Spojrzałem za siebie. Beatrice zniknęła. Ruszyłem dalej. Po dziesięciu minutach zauważyłem coś w krzakach, pięćdziesiąt metrów ode mnie. Wadera przecierała się przez gąszcz, zmierzając w dół pochyłości, na której oboje się znajdowaliśmy. Albo mnie nie widziała, albo specjalnie nie zwracała na mnie uwagi. Usiadłem na zimnej ziemi i przez chwilę obserwowałem, chcąc odgadnąć, czy zmierza do watahy, czy może nie. Na ogół szła w dobrym kierunku, ale... No nic, może czas uszanować jej prywatność. Ruszyłem szybkim krokiem przed siebie. Wataha była już niedaleko.
<Beatrice?>
- Nie mówi się "co", tylko "słucham" - poprawiłem ją, chcąc samego siebie wpędzić w dobry nastrój, bo jej już chyba nie dało się rozweselić.
- Co? - powtórzyła wadera na złość.
- Nie potrzebujesz czasem pomocy? - zapytałem.
- Nie bardzo - rzuciła tylko.
Spojrzałem na jej otarcia. Najlepiej to one nie wyglądały.
- Wrócisz ze mną łaskawie do watahy, abym mógł wezwać lekarza, który cię opatrzy? - zapytałem nieprzyjemnym tonem.
Cisza.
- Trudno - mruknąłem. - W watasze będzie na ciebie czekać gotowe śniadanie, żebyś sama nie biegała za sarnami. Nie łaź do późna.
Odwróciłem się i odszedłem w swoją stronę. Nie żebym sądził, że zachęcę ją jedzeniem, nie, po prostu chciałem ją jakoś udobruchać. Pokazać, że nie jestem wrogiem.
Kroczyłem przez pole paproci, wysoko stawiając łapy, by nie zaplątały się w zielsko. Wiatr wiał mi w plecy, sprawiając ból.
Spojrzałem za siebie. Beatrice zniknęła. Ruszyłem dalej. Po dziesięciu minutach zauważyłem coś w krzakach, pięćdziesiąt metrów ode mnie. Wadera przecierała się przez gąszcz, zmierzając w dół pochyłości, na której oboje się znajdowaliśmy. Albo mnie nie widziała, albo specjalnie nie zwracała na mnie uwagi. Usiadłem na zimnej ziemi i przez chwilę obserwowałem, chcąc odgadnąć, czy zmierza do watahy, czy może nie. Na ogół szła w dobrym kierunku, ale... No nic, może czas uszanować jej prywatność. Ruszyłem szybkim krokiem przed siebie. Wataha była już niedaleko.
<Beatrice?>
Od Melisy c.d. Glassa
Popatrzyłam na Glassa, po czym wstałam.
- Ym nic mi nie jest. - odparłam i pobiegłam do lasu. Niestety basior się mnie uczepił i pobiegł za mną. Gdy tak biegłam, nadepnęłam łapą na małego kwiatka. Moja łapa zaczęła puchnąć, stała się czerwona. Bardzo bolała, bolała jakby ktoś wbił mi z całej siły gwoździa. Jęknęłam cicho. Spojrzałam do tyłu. Glass stał tam i patrzył w moją stronę.
- Co ci jest? - zapytał.
- Mi nic, łapie tak. - odpowiedziałam i kulejąc, poszłam do morza, gdzie zamoczyłam łapę. - Mam uczulenie na kwiaty.. to nie moja wina. - powiedziałam gdy Glass kolo mnie usiadł.
<Glass?>
- Ym nic mi nie jest. - odparłam i pobiegłam do lasu. Niestety basior się mnie uczepił i pobiegł za mną. Gdy tak biegłam, nadepnęłam łapą na małego kwiatka. Moja łapa zaczęła puchnąć, stała się czerwona. Bardzo bolała, bolała jakby ktoś wbił mi z całej siły gwoździa. Jęknęłam cicho. Spojrzałam do tyłu. Glass stał tam i patrzył w moją stronę.
- Co ci jest? - zapytał.
- Mi nic, łapie tak. - odpowiedziałam i kulejąc, poszłam do morza, gdzie zamoczyłam łapę. - Mam uczulenie na kwiaty.. to nie moja wina. - powiedziałam gdy Glass kolo mnie usiadł.
<Glass?>
Od Melisy c.d. Azazela
Pobiegłam w głąb lasu. Moja głowa była cały czas opuszczona. Usiadłam
obok drzewka. Nie było już Azazela. Chyba nie powinnam go tak odganiać.
Nie wiem co ja wogóle robię. Zaczęłam się zażalać nad sobą. Płakałam.
Gdy zaczął padać deszcz, nie widać było moich łez. Wstałam powoli, po
czym pobiegłam do jaskini. Miałam ją nie daleko Azazela. Tak jak
przypuszczałam, był on tam. Ze spuszczoną głową poszłam wilczym kłusem
do jaskini. Położyłam się na posłaniu. Od jutra nie będę mogła już nic
mówić. Może ten pech w końcu odejdzie... Poszłam spać. Dzięki Bogu, nic
mi się nie śniło. Wstałam. Wyglądałam okropnie. Cicho i powoli, poszłam
nad jezioro, i obmyłam swoją twarz. Na drugim brzegu leżał Azazel.
<Azazel?>
<Azazel?>
Od Glassa c.d. Melisy
Zacząłem patrzeć w stronę morza.
Dzisiejsze może było dosyć wzburzone, pewnie było około 4 stopni Beauforta.
W powietrzu niemal czuło się sól.
- Co się stało? - zapytałem.
- Nic się nie stało... - odparła trochę zdziwiona.
- A właśnie, że się stało. Tylko co?
- Jestem Melisa, a ty? - zapytała zmieniając bieg rozmowy na inne tory.
- Glass. Nie zmieniaj tematu. Widać po Tobie, że coś się dzieje. - powiedziałem pewien.
Melisa?
Dzisiejsze może było dosyć wzburzone, pewnie było około 4 stopni Beauforta.
W powietrzu niemal czuło się sól.
- Co się stało? - zapytałem.
- Nic się nie stało... - odparła trochę zdziwiona.
- A właśnie, że się stało. Tylko co?
- Jestem Melisa, a ty? - zapytała zmieniając bieg rozmowy na inne tory.
- Glass. Nie zmieniaj tematu. Widać po Tobie, że coś się dzieje. - powiedziałem pewien.
Melisa?
Od Glassa c.d. Azazela
- Oh shit. - tylko tyle zdążyłem powiedzieć, zanim nagle wszystko zaczęło znikać.
Pojawiliśmy się nagle w jakimś dziwnym wymiarze. Wszędzie było w cholerę ciemno.
Jedyne co dawało światła, to płynąca niczym wodospad lawa, spadająca do krateru obok nas.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał zdziwiony Azazel - Jaskinie?
- Nie. - odparłem cicho i przełknąłem ślinę.
- To gdzie?
- Azazel, jesteśmy w piekle.
Azazel?
Pojawiliśmy się nagle w jakimś dziwnym wymiarze. Wszędzie było w cholerę ciemno.
Jedyne co dawało światła, to płynąca niczym wodospad lawa, spadająca do krateru obok nas.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytał zdziwiony Azazel - Jaskinie?
- Nie. - odparłem cicho i przełknąłem ślinę.
- To gdzie?
- Azazel, jesteśmy w piekle.
Azazel?
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Od Annayi c.d. Marilyn'a
Zamurowało mnie. Co on odstawia? Nie bardzo się znamy, a on już gada coś o różnicach i akceptowaniu zachowań. Ale dobra, nie wolno się zrażać...
- Spokojnie. Nie ma problemu - uśmiechnęłam się blado.
- Jakiego problemu?
- Nic mi w twojej osobie nie przeszkadza. Za to myślę, że jednak jesteśmy podobni.
- Jak? - dopytywał się basior.
- Nie mam pojęcia, ale jestem przekonana, że mam rację - uśmiechnęłam się szerzej.
Mój chytry plan wypalił; wywołałam u niego śmiech. Krótki, ale wydaje mi się, że szczery. Ja również się roześmiałam.
- Wiesz, że jesteś ciekawą osobą? - zapytałam go po chwili.
Marilyn?
- Spokojnie. Nie ma problemu - uśmiechnęłam się blado.
- Jakiego problemu?
- Nic mi w twojej osobie nie przeszkadza. Za to myślę, że jednak jesteśmy podobni.
- Jak? - dopytywał się basior.
- Nie mam pojęcia, ale jestem przekonana, że mam rację - uśmiechnęłam się szerzej.
Mój chytry plan wypalił; wywołałam u niego śmiech. Krótki, ale wydaje mi się, że szczery. Ja również się roześmiałam.
- Wiesz, że jesteś ciekawą osobą? - zapytałam go po chwili.
Marilyn?
Od Beatrice c.d. Azazela
Czułam uwierający ból. Coś zaciekle rozdzierało mi skórę na łopatce i
brzuchu, choć sama starałam się uwolnić od paraliżującego zmęczenia. Nie
świadoma zostawianiem krwawych śladów na leśnej ściółce, usłyszałam za
sobą znajome kroki. Przygryzłam wargę, robiąc gwałtowny obrót w tył.
Azazel. Jestem na niego skazana. Wilk zbliżał się do mnie powoli i
nieubłaganie. Nie miałam ochoty na bezsensowną ucieczkę, czy zabawę w
chowanego; powiem co mam powiedzieć, miejmy nadzieję, puści mnie samą i
da sobie spokój. Alfa podszedł na tyle, by mógł mnie rozpoznać i z
kamienną twarzą, bez słowa usiadł na ziemi.
- Co? – syknęłam jadowicie. W co on gra? Do czego mnie prowokuje? Zaschnięta krew przylegająca do mojego ciała, być może nie wyglądała cholernie pięknie, ale rany powoli przestawały piec. Zaczerpnęłam kilka głębokich oddechów leśnego powietrza, uspakajając spojrzenie.
{Azazel? Mimo, iż zgłaszałam nieobecność (nie ma mnie na liście, dziwne) napisałam opowiadanie. Niestety jest krótkie, ponieważ pisane mobilnie}
- Co? – syknęłam jadowicie. W co on gra? Do czego mnie prowokuje? Zaschnięta krew przylegająca do mojego ciała, być może nie wyglądała cholernie pięknie, ale rany powoli przestawały piec. Zaczerpnęłam kilka głębokich oddechów leśnego powietrza, uspakajając spojrzenie.
{Azazel? Mimo, iż zgłaszałam nieobecność (nie ma mnie na liście, dziwne) napisałam opowiadanie. Niestety jest krótkie, ponieważ pisane mobilnie}
od Cosmo c.d od Arrisaki
Gdy się obudziłem szedłem tropem krwi. Starałem się jak najszybciej ale to nie było łatwe. W końcu dotarłem do ogromnej komnaty wypełnionej złotem i oświetlonej ogniem. Zobaczyłem związaną Arissakę i smażącego się powoli na ogniu wilka. Potwór był przy palonym wilku i widocznie robił sobie obiad.
Po cichu i niezauważenie przyczągałem się do Arissaki.
Arissaka? (brak weny)
Po cichu i niezauważenie przyczągałem się do Arissaki.
Arissaka? (brak weny)
od Arrisaki c.d od Cosm'a
Próbowałam obudzić Cosma, ale po prostu się nie dało..
Kiedy obróciłam się, zobaczyłam jak wilk dosłownie leci w moją stronę. Instynktownie położyłam się na ziemi, a ten przeleciał nade mną. Po prostu po sekundzie, znów do mnie leciał, tym razem, chciałam uciec, ale kiedy się podniosłam wgryzł się w moją szyję wywracając mnie.
Nic mi się nie stało, ale ból był okropny. Nie pokazywałam tego. Jęknęłam tylko cicho, po czym zaczęłam się szarpać. Ale im mocniej kopnęłam wilka, tym mocniej zaciskał szczęki.
- Czego ode mnie chcesz, potworze?! – Krzyknęłam cicho, ponieważ brakowało mi powietrza.
- Death... – Warknął cicho.
Wreszcie mnie puścił, a ja mogłam wreszcie oddychać.
Złapał mnie za tylną łapę, po czym zaczął gdzieś wlec.
Zamknęłam oczy, zasłoniłam je łapami.
- Proszę, niech to będzie tylko sen... – Szepnęłam kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk kogoś cierpiącego, jakby obdzieranego ze skóry.
Cosmo? Ratuj...
Kiedy obróciłam się, zobaczyłam jak wilk dosłownie leci w moją stronę. Instynktownie położyłam się na ziemi, a ten przeleciał nade mną. Po prostu po sekundzie, znów do mnie leciał, tym razem, chciałam uciec, ale kiedy się podniosłam wgryzł się w moją szyję wywracając mnie.
Nic mi się nie stało, ale ból był okropny. Nie pokazywałam tego. Jęknęłam tylko cicho, po czym zaczęłam się szarpać. Ale im mocniej kopnęłam wilka, tym mocniej zaciskał szczęki.
- Czego ode mnie chcesz, potworze?! – Krzyknęłam cicho, ponieważ brakowało mi powietrza.
- Death... – Warknął cicho.
Wreszcie mnie puścił, a ja mogłam wreszcie oddychać.
Złapał mnie za tylną łapę, po czym zaczął gdzieś wlec.
Zamknęłam oczy, zasłoniłam je łapami.
- Proszę, niech to będzie tylko sen... – Szepnęłam kiedy usłyszałam przeraźliwy krzyk kogoś cierpiącego, jakby obdzieranego ze skóry.
Cosmo? Ratuj...
od Shinai c.d od Daki'ego
Zaśmiałam się ironicznie, po czym ruszyłam w stronę basiora. Wyminęłam go jednak. Podeszłam do jednego z drzew i uderzyłam w nie ogonem. Otworzyła się sekretna szafka, z której wyjęłam nóż, miecz, gwoździe, szklankę i młot. Na szczęście mam trzy ogony (jakby ktoś nie wiedział).
- Nie lubię, kiedy ktoś wchodzi na mój teren, dlatego specjalnie dla Ciebie, zrobię kompocik... - zachichotałam, po czym rzuciłam w stronę samca mieczem. Udało się mu jednak uciec. Następny był nóż i młot. Broń upadła na końcówkę ogona Daiki'ego, ale ten dał radę się wyswobodzić. Rzuciłam szklanką i gwoździami. Jeden z nich wbił się samcowi w łapę.
- Nie chcę Cię tutaj widzieć - warknęłam i poszłam do domu.
< Daiki?>
- Nie lubię, kiedy ktoś wchodzi na mój teren, dlatego specjalnie dla Ciebie, zrobię kompocik... - zachichotałam, po czym rzuciłam w stronę samca mieczem. Udało się mu jednak uciec. Następny był nóż i młot. Broń upadła na końcówkę ogona Daiki'ego, ale ten dał radę się wyswobodzić. Rzuciłam szklanką i gwoździami. Jeden z nich wbił się samcowi w łapę.
- Nie chcę Cię tutaj widzieć - warknęłam i poszłam do domu.
< Daiki?>
niedziela, 10 sierpnia 2014
Od Marilyn'a c.d. Annayi
Staliśmy kilka metrów od siebie i jak głupi wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Nie cierpię takich sytuacji.
- Rozumiesz, że denerwują mnie ponuraki? - spytałem.
- Nie jestem ponurakiem - mruknęła Annayia.
- Oczywiście...
Znów ta cisza...
- Lubię cię - kontynuowałem - ale trochę się różnimy.
Wadera patrzyła na mnie zdziwiona. Chyba nie rozumiała...
- Ech, chcę ci powiedzieć, że jak chcesz tak strasznie się ze mną przyjaźnić, to musisz zaakceptować moje zachowania.
Tak, powiedziałem wszystko prosto z mostu, jak zwykle mam w zwyczaju. Tyle, że nie powiedziałem jej, że czytam jej w myślach. I stąd znam ją na wylot. Zachowam to dla siebie...
Annayia? ;-;
- Rozumiesz, że denerwują mnie ponuraki? - spytałem.
- Nie jestem ponurakiem - mruknęła Annayia.
- Oczywiście...
Znów ta cisza...
- Lubię cię - kontynuowałem - ale trochę się różnimy.
Wadera patrzyła na mnie zdziwiona. Chyba nie rozumiała...
- Ech, chcę ci powiedzieć, że jak chcesz tak strasznie się ze mną przyjaźnić, to musisz zaakceptować moje zachowania.
Tak, powiedziałem wszystko prosto z mostu, jak zwykle mam w zwyczaju. Tyle, że nie powiedziałem jej, że czytam jej w myślach. I stąd znam ją na wylot. Zachowam to dla siebie...
Annayia? ;-;
Od Azazela c.d. Melisy
Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Tylne łapy same się pode mną ugięły, sprawiając, że usiadłem ciężko na ziemi. Samica pociągnęła żałośnie nosem, odwróciła się i pobiegła w swoją stronę. Za to moje łapy były jak wtopione w ziemię. Za nic nie chciały się ruszyć. Siedziałem tylko bezczynnie i odprowadzałem wzrokiem Melisę. Tak jak to się wcześniej odbywało, do niczego nie dojdziemy. Ja idę za nią - ona ucieka. Czas zakończyć te zabawy w kotka i myszkę. Niech ucieka. A kiedy się zmęczy, sama wróci.
Wstałem z pewnym trudem, gdyż nieźle się zasiedziałem i wróciłem do centrum watahy. Akurat zaczął padać deszcz. Drobny, zimny deszcz. Jakże dobra na to pora.
Położyłem się pod wielkim, starym świerkiem, którego rozłożyste gałęzie i gęsto osadzone igły chroniły mnie przed opadem wody. Położyłem pysk na przednich łapach i czekałem na cokolwiek. Uderzenie pioruna z nieba tuż przy mnie, ataku krwiożerczego demona, upadnięcia drzewa, przyjścia Melisy...
Całe szczęście, że jestem taki cierpliwy.
(Melisa?)
Wstałem z pewnym trudem, gdyż nieźle się zasiedziałem i wróciłem do centrum watahy. Akurat zaczął padać deszcz. Drobny, zimny deszcz. Jakże dobra na to pora.
Położyłem się pod wielkim, starym świerkiem, którego rozłożyste gałęzie i gęsto osadzone igły chroniły mnie przed opadem wody. Położyłem pysk na przednich łapach i czekałem na cokolwiek. Uderzenie pioruna z nieba tuż przy mnie, ataku krwiożerczego demona, upadnięcia drzewa, przyjścia Melisy...
Całe szczęście, że jestem taki cierpliwy.
(Melisa?)
Od Melisy
Siedziałam na polanie, kwiatowej polanie. Jak się okazało, mam alergię
na kwiaty. Tak dobrze przeczytałeś, niestety. Wstałam. Byłam cała
czerwona i trochę napuchnięta. Zaczęłam biec wilczym kłusem do
najbliższego wodopoju. Pech chciał, by stał przy nim akurat Azazel.
Popatrzył na mnie zdziwiony, lecz trochę rozbawiony zarazem. Już chciał
coś powiedzieć, gdy szybko mu przerwałam:
- Lepiej nie pytaj. - mrugnęłam i zanurzyłam głowę do wody. Szczęściem jest to, że wszystko znikło. Wynurzyłam głowę i spojrzałam szybko w tafle wody. Koniec, nie ma nic! Uśmiechnęłam się miło do alfy i poszłam w kierunku plaży. Chociaż tam nie będzie kwiatów... może. Usiadłam cicho na miękkim piachu. Wiatr powiał mi w sierść, uśmiechnęłam się szeroko. Usłyszałam trzask gałązki, która leżała niedaleko mnie. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną, kilka metrów dalej, stał nieznajomy mi basior. Odwróciłam się w stronę morza. Uznałam, że lepiej będzie jak będę cicho. Och, on koło mnie usiadł, powiedział:
-...
Glass?
- Lepiej nie pytaj. - mrugnęłam i zanurzyłam głowę do wody. Szczęściem jest to, że wszystko znikło. Wynurzyłam głowę i spojrzałam szybko w tafle wody. Koniec, nie ma nic! Uśmiechnęłam się miło do alfy i poszłam w kierunku plaży. Chociaż tam nie będzie kwiatów... może. Usiadłam cicho na miękkim piachu. Wiatr powiał mi w sierść, uśmiechnęłam się szeroko. Usłyszałam trzask gałązki, która leżała niedaleko mnie. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną, kilka metrów dalej, stał nieznajomy mi basior. Odwróciłam się w stronę morza. Uznałam, że lepiej będzie jak będę cicho. Och, on koło mnie usiadł, powiedział:
-...
Glass?
Od Melisy c.d. Azazela
Siedziałam i rozmyślałam,
tuż obok mnie leżał spokojnie Azazel. Popatrzyłam przez chwilę na niego.
Wstałam. Chyba on czeka na jakiś znak...
- Ym... - zaczęłam. - Nie musisz się mną przejmować...
Pobiegłam truchtem do lasu. Wiedziałam, że on za mną idzie.
- Y... - powiedział Azazel.
Odwróciłam się w
jego stronę. Moja twarz była strasznie blada. Nikt nie chciałby mnie
taką widzieć. Ja naprawdę coś do niego czuję, nie moge mu tego, nie
umiem....
piątek, 8 sierpnia 2014
Od Azazela c.d. Glassa
Nadal lekko otępiały zwróciłem uwagę na Glassa, który lekko trącał mnie łapą. Gdy zaproponował, byśmy poszli za tym zapachem, baz wahania zgodziłem się. To coś... ten zapach... coś co wydzielało ten zapach, musiało być piękne, cudowne, słodkie, niebywale wspaniałe i... brakło mi określeń na ten cud.
Pobiegliśmy wilczym kłusem za wonią, nie oglądając się nawet w bok. Ważny był zapach. Musiałem się dowiedzieć, do czego mnie zaprowadzi.
Nie mam pojęcia ile przeszliśmy, ale w końcu wkroczyliśmy do nieznanego mi miejsca. Tu trawa była zieleńsza, niż w innych miejscach, drzewa rosły tu wyłącznie liściaste, owocowe i te, z których wyrastają kolorowe kwiaty. To wyglądało jak raj. Wszystko to pachniało cudnie, ale to nadal nie było to. Ta cudna woń przebijała się z niezwykłą siłą przez inne zapachy i pierwsza dobijała się do naszych nosów.
- To jest dalej - powiedziałem, bardziej do siebie, niż do Glassa, i pobiegłem dalej za wonią.
Przez chwilę odezwał się w mojej głowie zdrowy rozsądek, wołający słabo: "Hej, coś tu nie gra, zawróć w tej chwili! To musi być pułapka!", jednak nie słuchałem go. Tak piękny zapach nie może być groźny...
Glass dogonił mnie i biegł niby ze mną, ale mógłbym się założyć, że podobnie jak ja, nie bardzo zawracał sobie głowę towarzyszącą mu osobą.
Nagle w moim nosie zaszły niespodziewane zmiany. Piękny zapach zaczął znikać.
Glass?
Pobiegliśmy wilczym kłusem za wonią, nie oglądając się nawet w bok. Ważny był zapach. Musiałem się dowiedzieć, do czego mnie zaprowadzi.
Nie mam pojęcia ile przeszliśmy, ale w końcu wkroczyliśmy do nieznanego mi miejsca. Tu trawa była zieleńsza, niż w innych miejscach, drzewa rosły tu wyłącznie liściaste, owocowe i te, z których wyrastają kolorowe kwiaty. To wyglądało jak raj. Wszystko to pachniało cudnie, ale to nadal nie było to. Ta cudna woń przebijała się z niezwykłą siłą przez inne zapachy i pierwsza dobijała się do naszych nosów.
- To jest dalej - powiedziałem, bardziej do siebie, niż do Glassa, i pobiegłem dalej za wonią.
Przez chwilę odezwał się w mojej głowie zdrowy rozsądek, wołający słabo: "Hej, coś tu nie gra, zawróć w tej chwili! To musi być pułapka!", jednak nie słuchałem go. Tak piękny zapach nie może być groźny...
Glass dogonił mnie i biegł niby ze mną, ale mógłbym się założyć, że podobnie jak ja, nie bardzo zawracał sobie głowę towarzyszącą mu osobą.
Nagle w moim nosie zaszły niespodziewane zmiany. Piękny zapach zaczął znikać.
Glass?
Od Azazela c.d. Melisy
Melisa odeszła w swoją stronę. Obserwowałem ją, dopóki nie zniknęła za rogiem jaskini, po czym dogoniłem ją i towarzyszyłem jej w "spacerze". Nie odzywałem się. Coś w sercu podpowiadało mi, że nie powinienem jej teraz zagadywać. Myślała nad czymś. Nie chciałem jej w tym przeszkadzać.
Jak to jest, że ona uczy mnie, jak być przyjaźnie usposobionym wilkiem? Nie mam pojęcia.
Zatrzymała się nad jeziorem. Spoglądała jak zaczarowana w gładką taflę wody.
Położyłem się na boku i obserwowałem ją spokojnym wzrokiem. Czekałem, aż może coś powie. Lub zrobi.
Melisa? Brak weny ._.
Jak to jest, że ona uczy mnie, jak być przyjaźnie usposobionym wilkiem? Nie mam pojęcia.
Zatrzymała się nad jeziorem. Spoglądała jak zaczarowana w gładką taflę wody.
Położyłem się na boku i obserwowałem ją spokojnym wzrokiem. Czekałem, aż może coś powie. Lub zrobi.
Melisa? Brak weny ._.
czwartek, 7 sierpnia 2014
od Cosmo c.d od Arissaki
- P-patrz przed n-nas... - powiedziała drżąca wadera.
Popatrzyłem przed nas przed nami tał wysoki kościsty wilk i przybliżał się do nas. Poderwałem się i stanąłem przed Ariisaką by ją obronić. Najeżyłem się i pokazałem zęby ale wilk się tym nie przejął. Rzuciłem się na niego. Walczyłem z nim przez chwilę ale był silniejszy w końcu odepchnął mnie a ja walnąłem głową o ścianę. Nie wiem po jakim czasie się, ocknąłem ale wtedy już nie było ani wilka ani Arissaki. Zacząłem panikować i szukać jakiś śladów wadery i ją wołać. Ale w jaskini było tylko echo po moim wołaniu.
Arissaka?
Popatrzyłem przed nas przed nami tał wysoki kościsty wilk i przybliżał się do nas. Poderwałem się i stanąłem przed Ariisaką by ją obronić. Najeżyłem się i pokazałem zęby ale wilk się tym nie przejął. Rzuciłem się na niego. Walczyłem z nim przez chwilę ale był silniejszy w końcu odepchnął mnie a ja walnąłem głową o ścianę. Nie wiem po jakim czasie się, ocknąłem ale wtedy już nie było ani wilka ani Arissaki. Zacząłem panikować i szukać jakiś śladów wadery i ją wołać. Ale w jaskini było tylko echo po moim wołaniu.
Arissaka?
od Daki'ego c.d od Shinai
Eee... Dobra to było dziwne. Leżałem tak jeszcze przez chwilę z szeroko otwartymi oczami.
-Ona jest walnięta. - szepnąłem do siebie i odwróciłem się z zamiarem opuszczenia lasu. Jednak strasznie chciałem zobaczyć co jest dalej. Podobało mi się to miejsce, trudno jak spotkam waderę to nic. Jakoś nie odczuwam przed nią strachu. Ruszyłem więc w dalszą drogę.
-Znowu tu?! - warknęła.
-Jak widać. - mruknąłem.
< Shinai?>
-Ona jest walnięta. - szepnąłem do siebie i odwróciłem się z zamiarem opuszczenia lasu. Jednak strasznie chciałem zobaczyć co jest dalej. Podobało mi się to miejsce, trudno jak spotkam waderę to nic. Jakoś nie odczuwam przed nią strachu. Ruszyłem więc w dalszą drogę.
-Znowu tu?! - warknęła.
-Jak widać. - mruknąłem.
< Shinai?>
od Arissaki c.d od Cosma
Zakaszlałam kilka razy. Leżałam na ziemi. Wiedzę w ciemności bardzo dobrze, ale na czarno-biało.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed nami coś strasznego...
Cosmo chyba tego nie widział.
- Aaaaaah! – Krzyknęłam.
- Co się stało? – Zapytał.
- P-patrz przed n-nas... – Zaczęłam drżeć, bo ten zaczął się zbliżać.
Cosmo? PS. Nie kopiujcie zdjęcia bo dołączę takim wilkiem!
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed nami coś strasznego...
Cosmo chyba tego nie widział.
- Aaaaaah! – Krzyknęłam.
- Co się stało? – Zapytał.
- P-patrz przed n-nas... – Zaczęłam drżeć, bo ten zaczął się zbliżać.
Cosmo? PS. Nie kopiujcie zdjęcia bo dołączę takim wilkiem!
Smutam się :(
Co się dzieje z nasza watahą? Już nie jest taka jak kiedyś, teraz już prawie nikt nie pisze opo. Choć są wilki które mimo wszystko starają się by wataha przetrwała to to nie wystarczy potrzeba by wszyscy członkowie pisali opowiadania. Chciałabym bym żeby wilki pisały między sobą i żeby ta wtaaha nie była tylko po to żeby była tylko też dla zabawy. :(
Bardzo proszę o opowiadania .
P.S: ankieta kazała usunąć wilcze srebrniki więc tak też zrobiłiam.
Bardzo proszę o opowiadania .
P.S: ankieta kazała usunąć wilcze srebrniki więc tak też zrobiłiam.
środa, 6 sierpnia 2014
~Stroyer pisze...
Macie, piękni moi, playlistę. To to u góry. Piszcie, jakie jeszcze chcielibyście piosenki. I proszę, niech będą tematyczne...
~ Stroyer
od Cosmo c.d od Arissaki
- wszystko w porządku a u ciebie?
-Nic się nie zmieniło .-zaśmiała się.
Dotarliśmy nad wodę. Było okropnie gorąco a woda w jeziorze była po prostu parząca. Powiedziałem:
-Może lepiej chodźmy nad morze tam jest chłodniej.
Arissak się zgodziła i już po chwili kąpaliśmy się w nieco zimniejszej wodzie morza. Postanowiliśmy popłynąć nieco dalej bo tam było chłodno. Zrobiliśmy zawody kto odpłynie dalej od brzegu. Nagle chmury się nad nami zebrały.
-Lepiej choćmy. -powiedziałem.
Ale byliśmy za daleko od brzegu. W wodzie zaczęło się robić coś dziwnego. Woda zaczęła się kręcić a my razem z nią i szliśmy coraz bardziej pod wodę.
Ten dziwny wir przeniósł nas do jakiejś podwodnej jaskini.
To wszystko było takie dziwne. Tam było sucho ale też ciemno.
Arissaka? (wiem beznadzieja)
-Nic się nie zmieniło .-zaśmiała się.
Dotarliśmy nad wodę. Było okropnie gorąco a woda w jeziorze była po prostu parząca. Powiedziałem:
-Może lepiej chodźmy nad morze tam jest chłodniej.
Arissak się zgodziła i już po chwili kąpaliśmy się w nieco zimniejszej wodzie morza. Postanowiliśmy popłynąć nieco dalej bo tam było chłodno. Zrobiliśmy zawody kto odpłynie dalej od brzegu. Nagle chmury się nad nami zebrały.
-Lepiej choćmy. -powiedziałem.
Ale byliśmy za daleko od brzegu. W wodzie zaczęło się robić coś dziwnego. Woda zaczęła się kręcić a my razem z nią i szliśmy coraz bardziej pod wodę.
Ten dziwny wir przeniósł nas do jakiejś podwodnej jaskini.
To wszystko było takie dziwne. Tam było sucho ale też ciemno.
Arissaka? (wiem beznadzieja)
od Shinai c.d od Daki'ego
Warknęłam ostrzegawczo.
- A co, jeśli mi to przypomina mi to powód, ale to dla mnie nic? Co, jeśli chcę, by mi przypominało ten powód? Co, jeśli czerpię z tego przyjemność? Co, jeśli chciałabym widzieć krew całodobowo? A jeśli chcę śmierci? - syknęłam i przewróciłam samca.
- Nie zadzieraj ze mną. Raczej się już nie zobaczymy, więc daj mi tylko tą przyjemność i... - skaleczyłam go, po czym polizałam lecącą krew. Była pyszna, z pewnością RH+
Zeszłam z samca i poszłam w las.
Daiki?
- A co, jeśli mi to przypomina mi to powód, ale to dla mnie nic? Co, jeśli chcę, by mi przypominało ten powód? Co, jeśli czerpię z tego przyjemność? Co, jeśli chciałabym widzieć krew całodobowo? A jeśli chcę śmierci? - syknęłam i przewróciłam samca.
- Nie zadzieraj ze mną. Raczej się już nie zobaczymy, więc daj mi tylko tą przyjemność i... - skaleczyłam go, po czym polizałam lecącą krew. Była pyszna, z pewnością RH+
Zeszłam z samca i poszłam w las.
Daiki?
wtorek, 5 sierpnia 2014
Od Glassa c.d. Azazela
- W porządku. - powiedziałem spokojnie.
Basior zamiast odpowiedzieć, postawił uszy i zaczął się czujnie rozglądać.
- Czujesz to? - zapytał... rozanielony?!
Zacząłem węszyć w powietrzu. Po krótkiej chwili wyłapałem zapach. To był zapach... nie wiem czego. Ale owe coś pachniało tak słodko i pięknie, że byłbym w stanie dla tego czegoś zabić. Woń była niczym długa wijąca się wstęga, mieniąca się w odblaskach słońca i gwiazd. Była jak droga do nieba bez żadnych męk. Od niej płonęły żywym ogniem nozdrza, ale był to przyjemny ból. To była czysta poezja.
Azazel widocznie czuł to samo, bo patrzył w dal jak zahipnotyzowany.
Szturchnąłem go łapą raz czy dwa, aż się obudził.
- Chodźmy za tym.
Azazel?
Basior zamiast odpowiedzieć, postawił uszy i zaczął się czujnie rozglądać.
- Czujesz to? - zapytał... rozanielony?!
Zacząłem węszyć w powietrzu. Po krótkiej chwili wyłapałem zapach. To był zapach... nie wiem czego. Ale owe coś pachniało tak słodko i pięknie, że byłbym w stanie dla tego czegoś zabić. Woń była niczym długa wijąca się wstęga, mieniąca się w odblaskach słońca i gwiazd. Była jak droga do nieba bez żadnych męk. Od niej płonęły żywym ogniem nozdrza, ale był to przyjemny ból. To była czysta poezja.
Azazel widocznie czuł to samo, bo patrzył w dal jak zahipnotyzowany.
Szturchnąłem go łapą raz czy dwa, aż się obudził.
- Chodźmy za tym.
Azazel?
od Demonic
Jak zwykle wilki watahy Ognio-cienistych miały przewage nademną. Poturbowały mnie . NIe miałam amuletu dlatego byłam bezradna. Wstałam cieżko pogryziona i poturbowana. Poszłam w świetlistą noc . NAd przepaść . Mruczałam cos pod nosem. Usiadłam z opuszczonym łbem nad przepaścią i patrzyłam w księżyc. Usłyszałam że ktos idzie za mną. Obruciłam się powoli i spojrzałam moimi krwistymi oczami na samca :
Jakiś samiec ?
od Ariisaki c.d od Cosm'a
Uśmiechnęłam się i poszłam dalej.
Byliśmy niedaleko od jeziora, niedługo dojdziemy.
- Jak tam życie? – Zapytałam, żebyśmy tak w ciszy nie szli.
Szłam dalej czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Cosmo? Ale brak weny..
Byliśmy niedaleko od jeziora, niedługo dojdziemy.
- Jak tam życie? – Zapytałam, żebyśmy tak w ciszy nie szli.
Szłam dalej czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
Cosmo? Ale brak weny..
od Szanante c.d od Enks'a
Wiatr się wzbierał. Gałęie ogromnych sosen poruszały się w bezgłośnym tańcu a ja samotnie przemierzałam rzadko odwiedzane tereny watahy.
Zatrzymałam się i spojrzałam na zapadającą się noc. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam dalej. Mijałam omszłe głazy i wielkie popękane pnie drzew.
Nagle do moich nozdrzy dotarł nieznajomy zapach wilka. Zatrzymałam się i zaczęłam węszyć. Wstrzymałam oddech i zaczęłam wpatrywać się w stronę, z której dochodziły niemal niesłyszalne odgłosy miękkich kroków.
Ciemna sylwetka nabierała kształtów a ja stałam gotowa do walki spoglądając nieufnie na przybysza. Wilk zatrzymał się i teraz mogłam w świetle księżyca dostrzec jego pysk.
Enkas?
Zatrzymałam się i spojrzałam na zapadającą się noc. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam dalej. Mijałam omszłe głazy i wielkie popękane pnie drzew.
Nagle do moich nozdrzy dotarł nieznajomy zapach wilka. Zatrzymałam się i zaczęłam węszyć. Wstrzymałam oddech i zaczęłam wpatrywać się w stronę, z której dochodziły niemal niesłyszalne odgłosy miękkich kroków.
Ciemna sylwetka nabierała kształtów a ja stałam gotowa do walki spoglądając nieufnie na przybysza. Wilk zatrzymał się i teraz mogłam w świetle księżyca dostrzec jego pysk.
Enkas?
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Od Annayi c.d. Cosma
- Lubię latać - powiedziałam, jakby to było całkowicie oczywiste. - I lubię mięso - dodałam, rzucając basiorowi nieco głupawy uśmiech, po czym również mrugnęłam.
Basior zaśmiał się krótko.
- Też lubię mięso - odparł. - Ale mam ciekawsze rzeczy do lubienia.
Skrzywiłam się nieco i zanurkowałam pod wodę. Widziałam jak Cosmo ogląda się za mną i próbuje namierzyć mnie wzrokiem. Przepłynęłam pod nim, złapałam go zębami za ogon i pociągnęłam w dół. Basior podtopił się. Pociągnęłam go jeszcze głębiej. Zauważył, co go złapało.
Nie nabrał powietrza, pomyślałam. Szybko puściłam go i wypłynęłam na powierzchnię. Wynurzył się w tym samym momencie, co ja.
- Przepraszam - powiedziałam do niego. - Nic ci nie jest?
Cosmo, brak weny ;__;
Basior zaśmiał się krótko.
- Też lubię mięso - odparł. - Ale mam ciekawsze rzeczy do lubienia.
Skrzywiłam się nieco i zanurkowałam pod wodę. Widziałam jak Cosmo ogląda się za mną i próbuje namierzyć mnie wzrokiem. Przepłynęłam pod nim, złapałam go zębami za ogon i pociągnęłam w dół. Basior podtopił się. Pociągnęłam go jeszcze głębiej. Zauważył, co go złapało.
Nie nabrał powietrza, pomyślałam. Szybko puściłam go i wypłynęłam na powierzchnię. Wynurzył się w tym samym momencie, co ja.
- Przepraszam - powiedziałam do niego. - Nic ci nie jest?
Cosmo, brak weny ;__;
od Cosmo c.d od Ariisaki
Wcześniej miałem z nią wspaniałe kontakty i nagle się to przerwało. To nic bo postanowiłem zacząć od nowa. Chcę na nowo się z nią spotykać.
-Może pójdziemy na spacer? -zapytałem.
-Ja właśnie na nim jestem. -zaśmiała się.
-W takim razie mogę się przyłączyć śliczna?- zapytałem.
-Jasne. Szłam nad jezioro idziesz ze mną?
-Z tobą zawsze i wszędzie. - powiedziałem i podążyłem za samicą.
Mówię wam to wspaniałe uczucie spotkać się z kimś, z kim od dawna się nie widziałeś.
Arissaka?
-Może pójdziemy na spacer? -zapytałem.
-Ja właśnie na nim jestem. -zaśmiała się.
-W takim razie mogę się przyłączyć śliczna?- zapytałem.
-Jasne. Szłam nad jezioro idziesz ze mną?
-Z tobą zawsze i wszędzie. - powiedziałem i podążyłem za samicą.
Mówię wam to wspaniałe uczucie spotkać się z kimś, z kim od dawna się nie widziałeś.
Arissaka?
od Ariisaki
Chodziłam sobie spokojnie, jak zwykle, aż zobaczyłam kogoś znajomego.
- Hej Cosmo! – Powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć. – Powiedział.
Podeszłam do niego bliżej.
- Co tam u ciebie? – Zapytałam – Dawno się nie widzieliśmy.
Cosmo?
- Hej Cosmo! – Powiedziałam z uśmiechem.
- Cześć. – Powiedział.
Podeszłam do niego bliżej.
- Co tam u ciebie? – Zapytałam – Dawno się nie widzieliśmy.
Cosmo?
od Daki'ego c.d od Shinai
Prychnąłem.
-Nie. To w niczym nie pomaga, pozostają po tym tylko blizny, które już zawsze będą Ci przypominać o powodzie dlaczego się cięłaś. - powiedziałem pewnie. Rozważałem na chwilę czy nie odejść od samicy gdy ta jeszcze stała jak by ducha zobaczyła...Dobra w sumie nie najtrafniejsza porównanie, ona codziennie widzi duchy.
-Skąd ty to możesz wiedzieć? - warknęła.
< Shinai?>
-Nie. To w niczym nie pomaga, pozostają po tym tylko blizny, które już zawsze będą Ci przypominać o powodzie dlaczego się cięłaś. - powiedziałem pewnie. Rozważałem na chwilę czy nie odejść od samicy gdy ta jeszcze stała jak by ducha zobaczyła...Dobra w sumie nie najtrafniejsza porównanie, ona codziennie widzi duchy.
-Skąd ty to możesz wiedzieć? - warknęła.
< Shinai?>
Od Enkas'a
Spacerowałem w ponury dzień . Na niebie nie było widać słońca lecz ciemne jak smoła chmury . Gdy szedłem przez łąkę , nagle spadł deszcz , który obijał sie o moje uszy... nos... i ogon . Krople deszczu spływały po mym grzbiecie i po włosach . Czułem wilgotne powietrze . Oddychałem spokojnie. Gdy wszedłem do lasu. Stępałem powol . Nic mne nie goniło. Ani czas ani życie . Powoli zanurzałem łapy w kałuże , które już były na mej drodze . Nie patrzyłem w duł lecz przed siebie . Czułem jak lodowara woda otula me łapy i jak wiatr odnosi je do góry . Czułem się cudownie . Ale cos mi nie pasowało . Popatrzyłem w góre . Widziałem jak krople spadają . Jagby czas stanął i płynął powoli . Krople opadały powoli na zieme . Poszedłem poza granice watahy .Szedłem z 2 dni . Dotarłem na zaśnieżone tereny . Wyszedłem z lasu i ujrzałem :
Zostałem w tym miejscu przez tydzień po tygodniu wróciłem . Gdy wszedłem na tereny watahy . Czułem jakbym stracił przed chwilą wolność . Jakbym zostawił wolność za sobą . Ale szedłem dalej. Nagel usłyszałem kroki skradajace sie za mna . Odwróciłęm sie i przydusiłęm łapą waderę do drzewa .
- nie zachodzi się mnie od tyłu- zawarczałem z uśmiechem łobzerskim
Wadera ?
Zostałem w tym miejscu przez tydzień po tygodniu wróciłem . Gdy wszedłem na tereny watahy . Czułem jakbym stracił przed chwilą wolność . Jakbym zostawił wolność za sobą . Ale szedłem dalej. Nagel usłyszałem kroki skradajace sie za mna . Odwróciłęm sie i przydusiłęm łapą waderę do drzewa .
- nie zachodzi się mnie od tyłu- zawarczałem z uśmiechem łobzerskim
Wadera ?
niedziela, 3 sierpnia 2014
Od Azazela c.d. Glassa
- W porządku - odparłem. Mój głos zabrzmiał dziwnie wysoko, jakby coś nadepnęło mi na łapę. Mogłem się jeszcze zapytać czy chce jaskinię z wejściem na południe czy na wschód, w lesie czy na słońcu, ze źródłem czy bez, ale uznałem, że to bezsensowne. Po prostu zaprowadziłem go do wolnej, mniejszej jaskini. Glass wszedł do środka, obejrzał ją od wewnątrz i przeszedł się po niej.
Zrobiłem kilka kroków do tyłu i usiadłem na trawie. Podniosłem łeb do góry i zacząłem śledzić wzrokiem przelatujące na niebie jaskółki. Ciekawe jak smakują...
Wyrzuciłem z głowy myśl o zapewne pysznych szaszłykach z jaskółeczek, gdy wilk wychylił swój łeb z nory.
- Podoba się? - zapytałem, donośnym głosem, stawiając uszy w pion.
Glass?
Zrobiłem kilka kroków do tyłu i usiadłem na trawie. Podniosłem łeb do góry i zacząłem śledzić wzrokiem przelatujące na niebie jaskółki. Ciekawe jak smakują...
Wyrzuciłem z głowy myśl o zapewne pysznych szaszłykach z jaskółeczek, gdy wilk wychylił swój łeb z nory.
- Podoba się? - zapytałem, donośnym głosem, stawiając uszy w pion.
Glass?
Od Annayi c.d. Marilyn`a
Obejrzałam się za basiorem o kobiecym imieniu i pomyślałam, że to wszystko nie ma sensu. Po co ja na siłę próbuję się z nim zaprzyjaźnić? Po pierwsze na sto procent mi się to nie uda, a po drugie, po co właściwie zaczynać? Nie potrafię z nim znaleźć wspólnego języka, pogadać spokojnie, co chwila zaliczam jakąś wpadkę... Poddaję się. Nie znajdę przyjaciela, mogę przestać marzyć. Zwyczajnie nie umiem się za to zabrać. To nie dla mnie. Zaprzyjaźniać się powinny osoby mające do tego talent. Marilyn... jest rozrywkowym wilkiem i na pewno z łatwością nawiązuje kontakty. Po co mu zawracać łepetynę...
Zrezygnowana i zawiedziona poziomem swojej beznadziejności ruszyłam powoli do swojej jaskini. Schowam się w środku i nie wyjdę do rana. Żeby więcej nie zrobić z siebie głupka.
Szłam leśną ścieżką, z głową opuszczoną niemal do ziemi, gdy kątem oka zobaczyłam... tak, Marilyn'a. Stał w odległości jakichś dziesięciu metrów ode mnie. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego mocno zdziwiona. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Marilyn?
Zrezygnowana i zawiedziona poziomem swojej beznadziejności ruszyłam powoli do swojej jaskini. Schowam się w środku i nie wyjdę do rana. Żeby więcej nie zrobić z siebie głupka.
Szłam leśną ścieżką, z głową opuszczoną niemal do ziemi, gdy kątem oka zobaczyłam... tak, Marilyn'a. Stał w odległości jakichś dziesięciu metrów ode mnie. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego mocno zdziwiona. Nie wiedziałam, co powiedzieć.
Marilyn?
Playlista
Dobra, czas w ankiecie się kończy, więc możemy już coś ustalać. A więc: ja nie będę się sama męczyć, liczę na waszą pomoc w doborze pasujących do watahy piosenek. Nie musi to być długa playlista, może wystarczy nawet 7-8 utworów. Dobra, teraz tak:
- Proszę, aby polecane przez was piosenki nie były czymś typu "I tańczyliśmy całą noc do najlepszej piosenki na świecie", bo to się nijak nie łączy z tematem ;_;
- Mile widziane będą utwory instrumentalne, np. muzyka celtycka.
- Znaj tekst piosenki, którą mi polecasz.
- Piosenki o wilkach będą dwa razy bardziej brane pod uwagę.
- Admin Stroyer
Szok!
Ludzie moje, patrzcie co nam się tu zrobiło!!
Wataha jest już ładnie rozrośnięta (już nie biorąc pod uwagę osób, które odeszły), ilość postów rośnie, a wyświetlenia są (niemal) nie do zliczenia!
Może dla niektórych taki wynik nie jest niczym niezwykłym, ale ja osobiście nie spodziewałam się, że Wolfish Brothers w zaledwie 3 miesiące tyle osiągnie.
Post ten weźcie jako pochwalny (o ile jest takie słowo) i zachęcający do dalszego szokowania Alf ;)
- Admin Destroyer
od Shinai c.d od Daki'ego
Zaśmiałam się pod nosem.
- Nie wierzę, powiedział prawdę! Brawo! - mój chichot uciszył ptaki, które przestały śpiewać. Spojrzałam na Daiki'ego zawistnie, a moje oczy zaświeciły się.
- Prawdą jest, że chcę Cię zabić... - okrążyłam samca - Ale nie mogę. Wiedz jednak, że mogę Cię pokaleczyć, połamać Ci kości, podtopić, spróbować udusić czy wydłubać Ci oko.
Nie wzruszony złapł mnie za ogon.
- A Tobie co? - warknął.
- Co? Czyż nie jestem psychiczna? - zachichotałam i szepnęłam mu do ucha:
- Powiedz, ciąłeś się kiedyś?
Daiki?
- Nie wierzę, powiedział prawdę! Brawo! - mój chichot uciszył ptaki, które przestały śpiewać. Spojrzałam na Daiki'ego zawistnie, a moje oczy zaświeciły się.
- Prawdą jest, że chcę Cię zabić... - okrążyłam samca - Ale nie mogę. Wiedz jednak, że mogę Cię pokaleczyć, połamać Ci kości, podtopić, spróbować udusić czy wydłubać Ci oko.
Nie wzruszony złapł mnie za ogon.
- A Tobie co? - warknął.
- Co? Czyż nie jestem psychiczna? - zachichotałam i szepnęłam mu do ucha:
- Powiedz, ciąłeś się kiedyś?
Daiki?
od Daki'ego c.d od Latiki
Uniosłem brwi.
-Dziwny dzień? - spytałem.
-No tak... Eee, byłam trochę nie w sosie. Na prawdę przepraszam... - powiedziała wadera.
-Jest okey... Nie pierwszy i nie ostatni raz ktoś na mnie nawrzeszczał. Też nie byłem specjalnie miły. - uśmiechnąłem się.
-Czyli... Jest ok? - spytała
-Yeap. Możesz mi to wynagrodzić spacerem. - zaśmiałem się.
-Jeśli chcesz.
-Opowiedz mi trochę o tej watasze. - powiedziałem.
-A co byś chciał wiedzieć? - spytała.
-Nie wiem... Na przykład kto ją założył? Jak dawno temu? - zacząłem pytać.
Wadera westchnęła,a potem ze śmiechem powiedziała...
< Latika? Brak weny xd>
-Dziwny dzień? - spytałem.
-No tak... Eee, byłam trochę nie w sosie. Na prawdę przepraszam... - powiedziała wadera.
-Jest okey... Nie pierwszy i nie ostatni raz ktoś na mnie nawrzeszczał. Też nie byłem specjalnie miły. - uśmiechnąłem się.
-Czyli... Jest ok? - spytała
-Yeap. Możesz mi to wynagrodzić spacerem. - zaśmiałem się.
-Jeśli chcesz.
-Opowiedz mi trochę o tej watasze. - powiedziałem.
-A co byś chciał wiedzieć? - spytała.
-Nie wiem... Na przykład kto ją założył? Jak dawno temu? - zacząłem pytać.
Wadera westchnęła,a potem ze śmiechem powiedziała...
< Latika? Brak weny xd>
od Daki'ego c.d od Kleo
Niekontrolowanie wybuchnąłem śmiechem.
-Ty sobie jaja robisz? - spytałem i znowu zacząłem się śmiać.
Wadera stała nie co skrępowana.
-K-księżniczka? - spytałem i po krótkiej chwili znowu zacząłem się śmiać.
-A żebyś wiedział. - fuknęła Kleo i odwróciła się.
Jeszcze przez parę minut turlałem się po ziemi ze śmiechu tak, że poczułem łzy w kącikach oczów.
-Przepraszam wasza królewska mość. - ukłoniłem się i znowu zacząłem się śmiać.
< Kleo? wybacz :c>
-Ty sobie jaja robisz? - spytałem i znowu zacząłem się śmiać.
Wadera stała nie co skrępowana.
-K-księżniczka? - spytałem i po krótkiej chwili znowu zacząłem się śmiać.
-A żebyś wiedział. - fuknęła Kleo i odwróciła się.
Jeszcze przez parę minut turlałem się po ziemi ze śmiechu tak, że poczułem łzy w kącikach oczów.
-Przepraszam wasza królewska mość. - ukłoniłem się i znowu zacząłem się śmiać.
< Kleo? wybacz :c>
piątek, 1 sierpnia 2014
od Latiki .c dod Daiki'ego
Byłam dziś wyjątkowo nieznośna i nawet kiedy Daiki chciał mi pomóc ja dalej się miotałam. W końcu udało się mnie wyciągnąć z pod pnia. Gdy wyszłam z pod drzewa otrzepując futro mruknęłam:
-Dzięki.
I zaczęłam odchodzić bez słowa słyszałam jak Daiki szeptał coś pod nosem o mnie i skierował się w drugą stronę.
Dzień minął mi okropnie.
Następnego dnia gdy się obudziłam była już dobra pogoda. Ziewnęłam i wstałam zdecydowanie radośniejsza niż wczoraj. Pobiegłam nad jezioro. Zobaczyłam tam siedzącego Dakiego. Wtedy przypomniałam sobie jak się wczoraj zachowywałam. Podeszłam pod niego i powiedziałam nieśmiało:
-Cześć Daiki.
-Cześć.- odpowiedział cicho i obojętnie.
-Bo wiesz, ja. Ten wczorajszy dzień. Ja.... no ja tak naprawdę nie jestem taka. Przepraszam cie za moje zachowanie. Wczoraj był dziwny dzień.
Daiki?
-Dzięki.
I zaczęłam odchodzić bez słowa słyszałam jak Daiki szeptał coś pod nosem o mnie i skierował się w drugą stronę.
Dzień minął mi okropnie.
Następnego dnia gdy się obudziłam była już dobra pogoda. Ziewnęłam i wstałam zdecydowanie radośniejsza niż wczoraj. Pobiegłam nad jezioro. Zobaczyłam tam siedzącego Dakiego. Wtedy przypomniałam sobie jak się wczoraj zachowywałam. Podeszłam pod niego i powiedziałam nieśmiało:
-Cześć Daiki.
-Cześć.- odpowiedział cicho i obojętnie.
-Bo wiesz, ja. Ten wczorajszy dzień. Ja.... no ja tak naprawdę nie jestem taka. Przepraszam cie za moje zachowanie. Wczoraj był dziwny dzień.
Daiki?
od Latiki c.d od Xen'a
W pewnym miejscu gdy Xen ścisnął, krzyknęłam: Ałć!
-Acha, czyli masz złamaną łapę. -powiedział.
Nie byłam tym zadowolona wiec krzyknęłam:
-Co?! Kur***! Tylko tego brakowało.
Czułam się dzisiaj jakoś inaczej i nie mowie o złamanej nodze, mówię o tym że dzisiaj jakoś często przeklinam do do mnie nie podobne, ale nie umiem się dziś pohamować.
-Za ile wróci Azazel? -zapytał Xen.
-Sama chciałabym to wiedzieć. -powiedziałam zła.
Xen czekał ze mną na Azazyla a on wciąż nie wracał zaczęłam się martwić.
Xen?
-Acha, czyli masz złamaną łapę. -powiedział.
Nie byłam tym zadowolona wiec krzyknęłam:
-Co?! Kur***! Tylko tego brakowało.
Czułam się dzisiaj jakoś inaczej i nie mowie o złamanej nodze, mówię o tym że dzisiaj jakoś często przeklinam do do mnie nie podobne, ale nie umiem się dziś pohamować.
-Za ile wróci Azazel? -zapytał Xen.
-Sama chciałabym to wiedzieć. -powiedziałam zła.
Xen czekał ze mną na Azazyla a on wciąż nie wracał zaczęłam się martwić.
Xen?
Odchodzą...
Kolejne wilki które nas opuszczają :(
Tylko tym razem nie przez nie pisanie opowiadań :(
Byli to bardzo aktywni członkowie dlatego bardzo mi szkoda :(
Tylko tym razem nie przez nie pisanie opowiadań :(
Byli to bardzo aktywni członkowie dlatego bardzo mi szkoda :(
Imię: Arya
Powód: decyzja właściciela :(
Imię: Alayna
Powód: Decyzja właściciela :(
od Kleo c.d od Daki'ego
- Y... zimno nie wpływa na mnie najlepiej... A ty zamiast się dopytywać, powinieneś dziękować Ra, że dał ci mnie spotkać!
Basiora najwidoczniej zbiło to z tropu. Po chwili wydusił:
- Dziękuję, wszechpotężny Ra...
- I prawidłowo! - Zrobiłam minę uznania.
- Ta... A w ogóle, jestem Daiki
- Kleo. Księżniczka Egiptu, następczyni tronu.
( Daiki?)
Basiora najwidoczniej zbiło to z tropu. Po chwili wydusił:
- Dziękuję, wszechpotężny Ra...
- I prawidłowo! - Zrobiłam minę uznania.
- Ta... A w ogóle, jestem Daiki
- Kleo. Księżniczka Egiptu, następczyni tronu.
( Daiki?)
od Daki'ego c.d od Shinai
-Powiedział żebym nic ci nie mówił. - odpowiedziałem.
-To na prawdę nie prawda. Cokolwiek ci mówił to bzdura. - odpowiedziała.
Prychnąłem. Demon czy cokolwiek to było brzmiał przekonująco.
-Powiedz co on ci nagadał. - rozkazała.
-Niech będzie. A więc powiedział, że jesteś psychiczna? Czy jakoś tak. I, że chcesz mnie zabić. - odpowiedziałem spokojnie i spojrzałem na waderę, której wyraz twarzy szybko się zmienił.
< Shinai? Brak weny :/ >
-To na prawdę nie prawda. Cokolwiek ci mówił to bzdura. - odpowiedziała.
Prychnąłem. Demon czy cokolwiek to było brzmiał przekonująco.
-Powiedz co on ci nagadał. - rozkazała.
-Niech będzie. A więc powiedział, że jesteś psychiczna? Czy jakoś tak. I, że chcesz mnie zabić. - odpowiedziałem spokojnie i spojrzałem na waderę, której wyraz twarzy szybko się zmienił.
< Shinai? Brak weny :/ >
Subskrybuj:
Posty (Atom)