Wiatr się wzbierał. Gałęie ogromnych sosen poruszały się w bezgłośnym tańcu a ja samotnie przemierzałam rzadko odwiedzane tereny watahy.
Zatrzymałam się i spojrzałam na zapadającą się noc. Uśmiechnęłam się pod nosem i ruszyłam dalej. Mijałam omszłe głazy i wielkie popękane pnie drzew.
Nagle do moich nozdrzy dotarł nieznajomy zapach wilka. Zatrzymałam się i zaczęłam węszyć. Wstrzymałam oddech i zaczęłam wpatrywać się w stronę, z której dochodziły niemal niesłyszalne odgłosy miękkich kroków.
Ciemna sylwetka nabierała kształtów a ja stałam gotowa do walki spoglądając nieufnie na przybysza. Wilk zatrzymał się i teraz mogłam w świetle księżyca dostrzec jego pysk.
Enkas?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz