niedziela, 3 sierpnia 2014

Od Annayi c.d. Marilyn`a

Obejrzałam się za basiorem o kobiecym imieniu i pomyślałam, że to wszystko nie ma sensu. Po co ja na siłę próbuję się z nim zaprzyjaźnić? Po pierwsze na sto procent mi się to nie uda, a po drugie, po co właściwie zaczynać? Nie potrafię z nim znaleźć wspólnego języka, pogadać spokojnie, co chwila zaliczam jakąś wpadkę... Poddaję się. Nie znajdę przyjaciela, mogę przestać marzyć. Zwyczajnie nie umiem się za to zabrać. To nie dla mnie. Zaprzyjaźniać się powinny osoby mające do tego talent. Marilyn... jest rozrywkowym wilkiem i na pewno z łatwością nawiązuje kontakty. Po co mu zawracać łepetynę...
Zrezygnowana i zawiedziona poziomem swojej beznadziejności ruszyłam powoli do swojej jaskini. Schowam się w środku i nie wyjdę do rana. Żeby więcej nie zrobić z siebie głupka.
Szłam leśną ścieżką, z głową opuszczoną niemal do ziemi, gdy kątem oka zobaczyłam... tak, Marilyn'a. Stał w odległości jakichś dziesięciu metrów ode mnie. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego mocno zdziwiona. Nie wiedziałam, co powiedzieć.

Marilyn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz