niedziela, 10 sierpnia 2014

Od Melisy

Siedziałam na polanie, kwiatowej polanie. Jak się okazało, mam alergię na kwiaty. Tak dobrze przeczytałeś, niestety. Wstałam. Byłam cała czerwona i trochę napuchnięta. Zaczęłam biec wilczym kłusem do najbliższego wodopoju. Pech chciał, by stał przy nim akurat Azazel. Popatrzył na mnie zdziwiony, lecz trochę rozbawiony zarazem. Już chciał coś powiedzieć, gdy szybko mu przerwałam:
- Lepiej nie pytaj. - mrugnęłam i zanurzyłam głowę do wody. Szczęściem jest to, że wszystko znikło. Wynurzyłam głowę i spojrzałam szybko w tafle wody. Koniec, nie ma nic! Uśmiechnęłam się miło do alfy i poszłam w kierunku plaży. Chociaż tam nie będzie kwiatów... może. Usiadłam cicho na miękkim piachu. Wiatr powiał mi w sierść, uśmiechnęłam się szeroko. Usłyszałam trzask gałązki, która leżała niedaleko mnie. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną, kilka metrów dalej, stał nieznajomy mi basior. Odwróciłam się w stronę morza. Uznałam, że lepiej będzie jak będę cicho. Och, on koło mnie usiadł, powiedział:
-...

Glass?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz