poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Od Beatrice c.d. Azazela

Czułam uwierający ból. Coś zaciekle rozdzierało mi skórę na łopatce i brzuchu, choć sama starałam się uwolnić od paraliżującego zmęczenia. Nie świadoma zostawianiem krwawych śladów na leśnej ściółce, usłyszałam za sobą znajome kroki. Przygryzłam wargę, robiąc gwałtowny obrót w tył. Azazel. Jestem na niego skazana. Wilk zbliżał się do mnie powoli i nieubłaganie. Nie miałam ochoty na bezsensowną ucieczkę, czy zabawę w chowanego; powiem co mam powiedzieć, miejmy nadzieję, puści mnie samą i da sobie spokój. Alfa podszedł na tyle, by mógł mnie rozpoznać i z kamienną twarzą, bez słowa usiadł na ziemi.
- Co? – syknęłam jadowicie. W co on gra? Do czego mnie prowokuje? Zaschnięta krew przylegająca do mojego ciała, być może nie wyglądała cholernie pięknie, ale rany powoli przestawały piec. Zaczerpnęłam kilka głębokich oddechów leśnego powietrza, uspakajając spojrzenie.

{Azazel? Mimo, iż zgłaszałam nieobecność (nie ma mnie na liście, dziwne) napisałam opowiadanie. Niestety jest krótkie, ponieważ pisane mobilnie}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz