Następnego dnia, także bardzo rano wstałam. Nikogo jednak nie zastałam. Samotnie udałam się do lasu. Znalazłam pomarańczowy listek i zamoczyłam go w bardzo małym źródełku. Łapą, po kilku minutach, otarłam pomarańczową wodą mój koniec ogona. Zakryłam ten znak. Wróciłam po kilku minutach. Nad jeziorem leżał Azazel. gdy zobaczył mnie. wstał.
<Azazel? Brak weny -_->
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz