wtorek, 12 sierpnia 2014

Od Melisy c.d. Azazela

Azazel podszedł do mnie. Fajnie było go znów zobaczyć, chociaż go wczoraj widziałam... W odpowiedzi uśmiechnęłam się blado. Poszliśmy na spacer po plaży. Azazel zaczął "zwierzać" mi się ze spraw z watahy. Rozumiałam go. Chciałam pocieszyć, lecz nie mogłam. Przytakiwałam tylko, uśmiechałam się.
- Może masz ochotę na śniadanie z sarny? - zapytał zatrzymując się.
Przytaknęłam ochoczo z uśmiechem. Poszliśmy w głąb lasu, Azazel wypatrzył piękną, soczystą sarnę.
Kilka minut później jedliśmy pyszne mięso w ciszy. Po jedzeniu, udaliśmy się nad jezioro. Dla zabawy wepchałam tam Azazela. Z rozpędem wleciałam do nieco zimnej wody. Zapomniałam, że Azazel za bardzo nie lubi wody. Gdy wypłynęłam na powierzchnię, zrobiłam do niego smutną minę, z czego on się zaczął śmiać. Ja uśmiechnęłam się do basiora i zanurkowałam na chwilę. Gdy wypłynęłam, nie widziałam Azazela. Zaskoczył mnie z tyłu, po czym zaczęliśmy się śmiać. Podpłynęłam do niego z uśmiechem.

<Azazel, dokończysz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz