- Więc słucham - mruknąłem, przewracając oczami. - O co chodzi?
- Eee... Bo Latica powiedziała, żebym do ciebie przyszła i żebyś mnie zapoznał z watahą.
- Przedstawisz mi się?
- Em... Kleo jestem - uśmiechnęła się.
Teatralnie uniosłem brwi (przyp. aut.: nie wiem, czy wilki mają brwi... chyba nie, ale trudno...) i uśmiechnąłem się do niej. Nie był to miły uśmiech. Bardziej taki zaczepny.
- No to chodźmy. Oprowadzę cię po terenach...
(Kleo?)
Kreda mnie wku*wia i nie mogłam dłużej napisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz