- Nie stresuj się. Nie masz czym. - powiedziałam.
Melisa dalej miała nie pewny wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się do niej i złapałam za łapę mówiąc:
-Będzie dobrze.
Podbiegliśmy do Azazyla.
-Cześć braciszku. - powiedziałam.
Ale wzrok Azazyla był wzrucony na Melisie.
-Cześć Azazyl. - powiedziała cicho Melisa.
Melisa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz