Powąchałem wywar i spróbowałem trochę. Było pyszne. Od razu powiedziałem to Shinai. Uśmiechnęła się. Spojrzałem na niebo. Nadchodziła już noc. Podziękowałem i pożegnałem. Pora już iść.
Odbiegłem parę metrów. Spojrzałem w stronę wilczycy. Sam nie wiem czemu, ale naszła mnie głupia myśl. Szybko się odwróciłem i pobiegłem do chatki. Mocą uniosłem łapę Shinai i ucałowałem. Wilczyca się zarumieniła. Nic jednak nie mówiła. Odszedłem, teraz na dobre.
Moja nora nie była daleko. Ja i ona byliśmy wręcz sąsiadami. Wejście było małe i wąskie. Prawie się w nim nie mieściłem. Za to w środku była przestrzeń godna siedmio szczeniakowej rodziny. Mieszkałem tu z ptakiem. Nie jest to byle ptak. Feniksa o różowych piórach. Kiedyś złamała skrzydło w locie i dziwnym przypadkiem wpadła do mojej nory.
- Gdzieś był cały dzień? - zapytała mnie.
- Spotkałem jedną taką z watahy... - odparłem.
- Ładna chociaż?
- Piękna jak... Zaraz! Denesis!
- Już nic nie mówię.
Poszedłem do kąta. Ułożyłem się tam wygodnie i zasnąłem.
~~~
Śniła mi się łąka pełnia kwiatów. Skakałem po niej radośnie, aż zobaczyłem Shinai. Otaczały ją motyle i pasikoniki. Zaczarowana łąka zamieniła się nagle w suchą szarą pustynię. Shinai osaczyły dwa wielkie demony.
Owijały ją swoją mgłą, więziły... Stałem jak wryty gdy nagle...
~~~
- Wstawaj śpiochu! Już raneczek! - powiedziała Denesis dziobiąc mnie w oko.
Zerwałem się na równe łapy. Ugryzłem ją w skrzydło.
- Nie dziob mnie! - krzyknąłem.
- Nie gryź mnie! - odkrzyknęła sarkastycznie.
Miałem jej dosyć wyszedłem z nory i ku mojemu zdziwieniu stała tam Shinai.
< Shinai?>
Odbiegłem parę metrów. Spojrzałem w stronę wilczycy. Sam nie wiem czemu, ale naszła mnie głupia myśl. Szybko się odwróciłem i pobiegłem do chatki. Mocą uniosłem łapę Shinai i ucałowałem. Wilczyca się zarumieniła. Nic jednak nie mówiła. Odszedłem, teraz na dobre.
Moja nora nie była daleko. Ja i ona byliśmy wręcz sąsiadami. Wejście było małe i wąskie. Prawie się w nim nie mieściłem. Za to w środku była przestrzeń godna siedmio szczeniakowej rodziny. Mieszkałem tu z ptakiem. Nie jest to byle ptak. Feniksa o różowych piórach. Kiedyś złamała skrzydło w locie i dziwnym przypadkiem wpadła do mojej nory.
- Gdzieś był cały dzień? - zapytała mnie.
- Spotkałem jedną taką z watahy... - odparłem.
- Ładna chociaż?
- Piękna jak... Zaraz! Denesis!
- Już nic nie mówię.
Poszedłem do kąta. Ułożyłem się tam wygodnie i zasnąłem.
~~~
Śniła mi się łąka pełnia kwiatów. Skakałem po niej radośnie, aż zobaczyłem Shinai. Otaczały ją motyle i pasikoniki. Zaczarowana łąka zamieniła się nagle w suchą szarą pustynię. Shinai osaczyły dwa wielkie demony.
Owijały ją swoją mgłą, więziły... Stałem jak wryty gdy nagle...
~~~
- Wstawaj śpiochu! Już raneczek! - powiedziała Denesis dziobiąc mnie w oko.
Zerwałem się na równe łapy. Ugryzłem ją w skrzydło.
- Nie dziob mnie! - krzyknąłem.
- Nie gryź mnie! - odkrzyknęła sarkastycznie.
Miałem jej dosyć wyszedłem z nory i ku mojemu zdziwieniu stała tam Shinai.
< Shinai?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz