Po tym, jak basior poszedł usadowiłam się pomiędzy białymi poduszkami i zasnęłam. Mój sen nie był za ciekawy. Wcale nie był snem. Była to kolejna uczuciowa rozmowa, jednak...
- Uważaj Shinai. Oni coś szykują. Wszyscy, którzy Cię kochają ucierpią. Ty też. Strzeż się. - powiedziała to Shiro, był to duch dobroci, nie można było się go bać. Zawsze była prawdomówna. W końcu... To była moja przyszywana siostra.
- Co szykują? Kto? - spytałam zaniepokojona.
- Nie mogę powiedzieć kto, obiecałam. Oni... Szykują zemstę. Chcą Cię... zniszczyć, byś stała się duchem lub demonem. Szczegółów nie mogę powiedzieć. Musisz jednak coś zauważyć. Ucierpi Dark. Idź do niego, musisz go ostrzec. - rzekł duch i zniknął. Wstałam i pobiegłam do Darka. Stanęłam przed jego jaskinią cała zdyszana. Właśnie wyszedł. Wydusiłam z siebie:
- Musisz uważać. Za tydzień coś się zdarzy. Nie możesz wtedy wychodzić. Ukryj się, najlepiej w jaskini. Zabarykaduj ją, zapalaj świece przeciw złym duchom. Broń Boże nie wychodź, błagam!
Miałam zawroty głowy. Nie zemdlałam, lecz odwróciłam się i sobie poszłam, mrucząc tylko:
- Wybacz, że Cię w to wciągnęłam. Naprawdę, przepraszam. - odeszłam w ciemne gęstwiny. To wszystko moja wina. Przynajmniej wiem, jak to naprawić. Po powrocie do domku sporządziłam parę mikstur z ziół. Założyłam na szyję osiemnaście suszonych ziół. Na ogon dziesięć, a na łapy po cztery. Nie pachniało ostro czy niepięknie, był to piękny, delikatny zapach. Dla każdego ducha i demona, jest to zapach nie do wytrzymania. Nagle przybiegł Dark. Był zmęczony, dyszał.
- Co się stało? - zaczęłam cicho, w duszy byłam przerażona.
< Dark?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz