-Czekaj, tylko upoluję tę sarnę !-odkrzyknąłem wilczycy. Nie jadłem dziś śniadania, więc byłem bardzo, bardzo głodny. I zanim jeszcze nieznajoma zdążyła mi odpowiedzieć, przycisnąłem sarnę do ziemi. Oblizałem się i miałem ugryźć kiedy...
-Zostaw ją !-warknęła wadera. Jak strzała wypadła z rowu i odepchnęła mnie na bok. Pomogła sarnie wstać, a zwierzę uciekło w popłochu. Potrząsnąłem głową.
-Co ty wyprawiasz !?-prychnąłem zdenerwowany. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, że oto tu, stojąca przede mną wadera pozwoliła jeleniowi biegać wolno.
-To moja przyjaciółka-odparła i uderzyła mnie w policzek. Dotknąłem bolącego miejsca łapą i zrozumiałem swój błąd.
-Emm ... wybacz ... Przepraszam, że zaatakowałem twoją przyjaciółkę. Może zaczniemy od początku ?-uśmiechnąłem się szeroko i podałem jej łapę. Miałem nadzieję, że mi wybaczy, ponieważ nie chcę mieć ,,na start" całej chmary wrogów.
Westchnęła i uścisnęła moją łapę.
-Jestem Melisa-dodała już pogodnie.
-Ruth-ukłoniłem się wymownie. Wilczyca zachichotała.
< Melisa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz