Latica zatrzymała się równo przede mną, dokładniej przed moim nosem. Jej uszy opadły, jakby się tym zawstydziła, ale wyraźnie jej przeszło, gdyż w jej myślach usłyszałem "Chyba nic się nie stało".
Słońce zachodziło, delfiny skakały gdzieś w oddali, a mewy "śpiewały". Staliśmy przed sobą w ciszy. Zielone oczy wilczycy wpatrywały się we mnie z wyczekiwaniem. Po paru minutach ciszy usiedliśmy w milczeniu na klifie. Objąłem waderę skrzydłem. Nic na to nie powiedziała, o niczym nie myślała. Skąd to wiedziałem? Po prostu w jej myślach nic nie słyszałem. Zerwałem różę i włożyłem Latice za ucho. - Ładnie wyglądasz. - szepnąłem. Jako pierwszy od jakiegoś czasu cokolwiek powiedziałem. Latica zarumieniła się. Później znów nastąpiła długa chwila milczenia, ale na pewno nie w mojej głowie. Biłem się z myślami przez cały czas. Latica wyróżniała się od wszystkich wader nie tylko swym pięknem, lecz także urodą. Była piękna, nie dało się ukryć. Latica spojrzała na mnie zdziwiona, a ja dopiero wtedy oprzytomniałem i odkryłem, że wpatruję się w nią jak głupi. Dla złagodzenia sprawy uśmiechnąłem się do niej ciepło, a wilczyca odwzajemniła uśmiech. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, sam nie wiem, dlaczego... W końcu otworzyłem pysk, aby coś powiedzieć, lecz Latica mi przerwała. Usłyszałem jej słodki głos, gdy powiedziała... Latica? |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz