piątek, 6 czerwca 2014

Od Shinai

 "- Raz na jakiś czas trzeba iść na spacer, aby odetchnąć i uspokoić się" - Tak mawiała moja matka, zanim zmarła. Ojciec wyparł się mnie, rok po jej śmierci. Gdy zostałam sama, zaczęłam wędrować. Znosiłam wszystkie tortury i ból, jaki mi zadano. Dwieście lat szkoliłam się na zielarkę, ale nią nie zostałam. Teraz właśnie o tym myślę. Czy to ja zrobiłam źle? A... Gdyby mama żyła? Ciekawe czy byłabym teraz tutaj. Zapewne nie. Nie wiem jednak, co szykuje na mnie los. Może epidemię, gdzie wszyscy umrą? Ciągle te same, nawracające myśli. Pamiętam jej wzrok, gdy umierała. To uczucie do samego końca, będzie mi towarzyszyć.
Leżę na bawełnianej poduszce, w drewnianym domku i spoglądam na płynący potok. Mieszkam w lesie, w samym jego środku, w drewnianym domku zawieszonym nad potokiem:

 
 Zapaliłam kadzidło. Jak co dzień. Niosło ono nużący zapach, więc nikt się raczej nie zbliżał. Uniosłam głowę. Wiatr delikatnie wiał, niósł z sobą zapach lasu. Ten wspaniały zapach, jak świerku. W milczeniu poszłam nad strumyk i napiłam się. Stamtąd widać było najwspanialsze i najrzadsze ptaki. Przyglądałam im się codziennie. Ich cichy trzepot skrzydeł, moje ciche kroki. Oto był ten jeden, ten jedyny, najwspanialszy ptak. Końcówki jego piór były jasnoszare, a dziób - czarny. Jego skrzydła były asymetryczne, lecz wielkie. Gdy się unosił, zapierało dech w piersi. Szkoda, że ja mam tylko to jedno.
Usłyszałam kroki. Natychmiast odbiegłam i schowałam się w domu. Kadzidło przestało się palić już jakiś czas temu, a ja o tym zapomniałam. Nie pozostało mi nic. Czekałam na przybysza. Był to wilk. Spojrzał na mnie i spytał:
- Kim jesteś?
Milczałam. Dlaczego mam zdradzać takie tajemnice komuś kogo nie znam. Wilk nie przestawał się dopytywać. Patrzyłam na niego w milczeniu. Gdy miał już odejść i odwrócił się, szybko pobiegłam na platformę. W ciszy obserwowałam wilka, nadal nic nie mówiąc.

(ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz