Zmęczony ciągłą ucieczką i ogólnie podróżą szukałem idealnego miejsca by w spokoju umrzeć. Doczołgałem się do małej leśnej polanki. Padłem na ziemię i zamknąłem oczy. Chyba zemdlałem...
~~~~~
- Chyba się budzi... - usłyszałem nad sobą nieznany głos. Chyba samicy...
- Odsuń się od niego White. - usłyszałem drugi głos. - Jeszcze się wystraszy.
Czułem jak siły powracają. Otworzyłem oczy. Byłem w grocie. To nie była moja polanka. Poza mną były tu też trzy wilczyce.
- Witaj śpioszku. - odezwała się kremowo-rudo-brązowa wilczyca. Miała głos inny niż pozostałe. - Pewnie jesteś głodny.
- Jeść... - wydusiłem z siebie. Był to pomruk tak cichy, że nawet nietoperz by go nie usłyszał.
Złota wilczyca, o bajecznych włosach wyszła na chwilę z groty i wróciła z kawałem mięsa. Rzuciła go obok mnie. Tuż przy pysku. Zacząłem żuć niezdarnie mięso, tak jak mały szczeniak. Powoli odzyskiwałem siły.
Już po godzinie nie było mojej porcji, a ja siedziałem pojony przez wadery różnymi naparami z ziół. Złota wilczyca, Lerka, którą postanowiłem nazwać po przyjacielsku Złotką, co jakiś czas biegła po jedzenie dla mnie. Odkryłem, czemu kazała White się odemnie odsunąć gdy wstawałem. White ma dwa wielkie czarne skrzydła, pędzelik na końcach uszu, dwa ogony, oraz super ostre pazury. Na pierwszy rzut oka naprawdę można się wystraszyć, ale odkryłem, że jest miła.
Gdy Złotka przyniosła mi czwartą porcję odmówiłem.
- Nasza alfa, Latica chce cię poznać. - oznajmiła mi. - Pójdziesz teraz?
- Tak. Mogę iść.
Lerka wyprowadziła mnie z groty. Poprowadziła łąką do wielkiej skały. Odsunęła się, a na skałę wskoczyła brązowo-czarna wilczyca. Uznałem, że powinienem się ukłonić.
Po dłuższej rozmowie, o tym jak opuściłem watahę i przypadkiem trafiłem na te tereny, Latica zadała mi pytanie.
- Dark. Może zechcesz dołączyć do mojej watahy?
- Z przyjemnością. - odparłem bez zastanowienia. Mam nadzieję , że tu nigdy nie zabrakie zwierzyny.
- Wspaniale. - powiedziała wilczyca. - Lerka cię oprowadzi.
Spojrzałem na złocistą wilczycę, a ona na mnie.
< Lerka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz