wtorek, 10 czerwca 2014

od Melisy

"Ach, jaki piękny dzień." - pomyślałam wstając. Wyszłam z mojego domku i z miłą miną patrzyłam na nadchodzący nowy dzień. Było bardzo wcześnie, więc cisza panowała w całej watasze. Pomyślałam, że pójdę na wzgórze. Jest tam stromo, ale dawałam sobie radę. Gdy dotarłam zobaczyłam z daleka wielkiego osobnika w postaci ogromnego wilka. Trochę się przestraszyłam, ponieważ z daleka mogłam już mu się przyjrzeć. Pomyślałam, że zbadam kto to jest. Gdy wróciłam z górki panował już mały ruch. Poszłam do domu wziąć najważniejsze rzeczy i ruszyłam w podróż. O mały włos nikt mi się nie przyglądał gdzie idę, po co mi tyle rzeczy.
- No dobrze, teraz mogę ruszać. - powiedziałam do siebie z trochę przerażoną miną, ale może w końcu będę odważniejsza i Azazel na mnie w końcu popatrzy...
Więc ruszyłam w długą podróż. Po drodze były liczne źródełka , mogłam się zatrzymać i umoczyć pyszczek, ponieważ ten dzień jest upalny. W końcu dotarłam do lasu gdzie był lekki wiaterek i cień. Ptaki śpiewały a ja mogła słuchać wszystkie odgłosy przyrody. Zatrzymałam się na kilka minut by przywrócić dawne domy małych zwierzątek i poszłam dalej. Niestety dobre się skończyło, musiałam przejść przez duży kawał drogi bez wody i jedzenia. Udało mi się i byłam bardzo z siebie szczęśliwa. Po kilkunastu godzinach dotarłam do tajemniczego miejsca. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie zastałam. W pewnym momencie usłyszałam głos za plecami:
- Czyżby to nie Melisa z innej watahy?
Odwróciłam się by zobaczyć kto to jest. Był to inny wilk niż ja i moi przyjaciele z watahy. Nie wiedziałam skąd z na moje imię więc zapytałam oto. Usłyszałam taką odpowiedź:
- Wiesz, jesteś bardzo mądrą waderą, ale dużo rzeczy jeszcze nie wiesz.
Nie rozumiałam tego więc jeszcze raz zadałam mu to samo pytanie,a on odpowiedział taką samą odpowiedzią. Chciałam na niego napaść, byłam wściekła, że nie znam go a on mnie dobrze.
- Chodź muszę ci coś pokazać. - powiedział w pewnym momencie patrząc na moją groźną minę.
Poszłam za nim oglądając się czy nikt za nami nie idzie. Byłam bardzo zdziwiona gdy zauważyłam za nami grupę wilków. Gdy dotarliśmy do wielkiej jaskini, tajemniczy wilk powiedział:
- Tutaj się urodziłaś. - powiedział pokazując miejsce przed grotą.
Popatrzyłam tam, lecz w pewnej chwili odwróciłam się i przypomniałam sobie co powiedział kiedyś mój ojciec...
- Twój ojciec zmarł 1 rok po twoim wygnaniu... toczyła się u nas wojna. Za to twoja matka uciekła i znalazła cię, a gdy ukończyła już twoje szkolenie, mogła spokojnie już odejść z tego świata. - powiedział patrząc na mnie.
Gdy tak słuchałam przypominałam sobie każdą sekundę z moich pierwszych kroków. Moja matka była piękną waderą...
- Twój ojciec wyrzucił cię z watahy, bo miałaś znamię... dalej je masz? - zapytał patrząc na mój ogon.
Wtedy ja odwróciłam się do niego i powiedziałam:
- Ja ciebie wogóle nie znam! Skąd znasz mnie, moją rodzinę i moją historię? - powiedziałam ze łzą w oku myśląc o tym wszystkim.
- Skarbie, jestem twoim bratem. - powiedział z uśmiechem wilk.
Gdy usłyszałam słowo brat, od razu zaczęłam się cofać patrząc na niego z wielkimi oczami.
- To nieprawda..! - powiedziałam patrząc ze strachem na wszystkie strony.
- Tak, fajnie by było, ale cóż, nie moja wina... - powiedział przybliżając się do mnie.
Uciekłam na początek jaskini i popatrzyłam na niego tylko przez chwilę po czym uciekłam w tłum innych wilków. W pewnym momencie zobaczyła znaną mi waderę podbiegł do niej. Ona także mnie poznała. Dała mi inne ubrania oraz przemalowała. Nikt nie wiedział, że pochodzę z innej watahy. Poszłyśmy do jej domu i zaczęłyśmy opowiadać o swoich przygodach. Poznałam tam bardzo dużo dużo innych wilków. Ze smutkiem opuszczałam rodzinne miejsce. Niestety musiałam pójść i szukać dalej wielkiego niewiadomego olbrzyma...

( Dokończę później )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz