-No ty śliczna, jeśli chcesz mogę wymyślić coś innego.
Jak to zabrzmiało... Aż mnie dreszcz przeszedł. Nieprzyjemny dreszcz. Wymyślić coś innego?! Przecież mam już wymyślone imię! Nienawidzę takiej ignorancji...
Na mój pysk wkradł się wyraz zniechęcenia, jednak szybko zmieniłam go na sztuczny uśmiech. Wskoczyłam za nim do wody. W sumie... to całkiem interesujący basior. Może uda się go jeszcze naprostować tak, żeby mi odpowiadał.
Pływając rozmyślałam, jakby tu zagadać. Jak na razie to Cosmo walił do mnie samymi suchymi tekstami typu "hej, śliczna", co przyprawiało mnie o odruch wymiotny. Nie jestem śliczna.
Nie uszło mojej uwadze to, że Cosmo niebezpiecznie się przybliżał. Może nie tak bardzo-bardzo, ale jak dla mnie za blisko. Raptem zamieniliśmy słowo i można już się tak strasznie przyjaźnić?
- Cosmo? - zagadnęłam niepewnie, siedząc po ramiona w wodzie.
- Tak? - zapytał, uśmiechając się uwodzicielsko.
W tym właśnie momencie język stanął mi w gardle. Nie miałam pojęcia co sensownego powiedzieć. W końcu palnęłam, to co pierwsze przyszło mi do głowy:
- Co lubisz robić w wolnym czasie?
Najchętniej teraz walnęłabym się w łeb. Nie wiedziałam, że umiem tak beznadziejnie wybierać tematy. Pozostało mi tylko czekać na jego odpowiedź, choć - po jego minie - domyśliłam się, że nie spodziewał się tak "prostego" pytania.
<Cosmo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz