Spojrzałam na niego miną "nie wierzysz we mnie?" i napięłam wszystkie mięśnie. Samiec zrobił coś podobnego. Bez słowa wzbiłam się w powietrze i energicznie machając skrzydłami, w sekundę znalazłam się w powietrzu. Treg chyba pojawił się tam w tym samym czasie co ja. Zwinnie zrobiłam salto do tyłu i poleciałam wyżej. Znajdowałam się teraz pięć metrów nad wilkiem. Mogłam więc dokładnie go obejrzeć. Rzeczywiście, nie widać było jego skrzydeł, ale dostrzegłam jak ruszają się jego łopatki. Czyli jednak ma te pióra. Zniżyłam się trochę i poleciałam przed siebie, dając mu migowy znak, żeby też leciał.
Treg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz