środa, 30 lipca 2014

od Latiki

(Chcę dać wam szanse do dokończenia jakiegoś opo. więc proszę XD )


Ranek zapowiadał się po prostu zajebiś***. Padało było mokro, duszno i grzmiało. nienawidze burzy! I jeszcze wstałam lewą nogą...  No naprawdę zajefajnie!
Wszystko mnie drażniło. Nie mogłam wyjść z jaskini. Siedziałam wiec i się nudziłam. Azazel powiedział żebym dziś nie wychodziła że sam zapoluje za paroma innymi samcami i przyniesie mi kawałek zdobyczy.
Czas mijał a ja dalej siedziałam w domu. Głodna!
Po co on mi mówi że zapoluje i przyniesie skoro nie ma na to ochoty i tyle mu to zajmuję?! -pytałam zdenerwowana sama siebie.
Po godzinie czekania powiedziałam sobie:
-O nie więcej czekać nie będę!
I wyszłam na tę okropną pogodę. Skierowałam się w stronę łąki która prowadziła przez las. Szłam i szłam. Do futra wszystko mi się kleiło lało i grzmiało. Nagle piorun walnął gdzieś niedaleko mnie, nagle zobaczyłam przewracające się wielkie drzewo!
Zaczęłam uciekać ale drzewo przewróciło mi się na zad. Byłam uwięziona. Strasznie bolało!


Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz