- Mhm - przytaknąłem, powoli machając ogonem. - W rzeczy samej.
- Dlaczego? - zapytała wadera.
- Bo mogę - odparłem wymijająco. - Bo chcę. Bo w górach zawsze może ci się coś stać, a ja nie chcę, żebyś sobie porysowała nos.
Wadera popatrzyła na mnie krzywo.
- Tak bardzo ci zależy na sprawieniu, żebym nie czuła się samotna?
- Być może - odparłem. Po tych słowach zapadła między nami cisza. Uwielbiałem jej dźwięk. Gdyby nie świst górskiego wiatru, byłaby idealna.
Przyjrzałem się skałom. Były wielkie i potężne. Wyglądały jak olbrzymy, ozdobione pięknymi runami, gorliwie czegoś pilnujące. Na pewno nie miały sobie równych wśród innych skał. Takim to nic nie podskoczy...
Beatrice zmieniła położenie. Zobaczyłem ją pod jednym z kamieni. Siedziała, plecami w moją stronę. Być może nad czymś myślała. Odetchnąłem głęboko górskim powietrzem i podszedłem bliżej.
Beatrice?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz