Dźwięk był nie do zniesienia. Choć... słyszałam kiedyś ten okrutny , donośny pisk lub krzyk. Nie zasłoniłam uszu.
- Co to jest? - syknął Azazel
Widać było, że jego uszy nie mogą wytrzymać. Podeszłam do niego i
schowałam go w mojej skrytce, o której nikt nie wiedział. Nagle krzyk
ucichł i przede mną pojawił się duch mojego ojca. Prawie zemdlałam. On
podszedł do mnie. Chwycił za ogon rzekł:
- Hah, myślałem, że zginęłaś. A to pech, że jeszcze żyjesz. Przez ten
ogon przynosisz same zło. Hmm może jak go zamalujesz i przez 10 dni nie
będziesz nic mówiła do alf... wtedy pech odejdzie.
- Aa to przez ogon? - łpatrząc na łapy ojca.
Wtedy do rozmowy dołączył się Azazel.
Azazel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz