- Tak bardzo chcesz śmierci? Dobrze, pokażę Ci, co powinnaś robić… - to powiedziawszy, zamieniłam się w demona. Nie sama z siebie, tylko… Skoro należę do niego, ma też władzę nad moimi mocami. Złapał moją rękę i trzymał mocno w nadgarstku. Poczułam ból, po czym spojrzałam, co się stało. Nożem przeciął mi skórę od nadgarstka do ramienia. Zawyłam, aż tak bolało. Poleciały mi łzy. On jednak włożył mi palce do rany. Poczułam, jak dotyka mojej kości. Westchnęłam, dyszałam, krzyczałam… Bałam się. Wreszcie wyjął rękę i oblizał ją.
- Mhm… Przebudzenie jest blisko… - stwierdził i wylizał ramie z krwi.
Nie wiedziałam co mam robić. Ręka krwawiła i bardzo bolała. Licorn pociął nogę, potem brzuch i szyję. W podartych ciuch, w krwi i w śladach demona mnie zostawił. Zamknęłam oczy, wyczekując śmierci. Coś się jednak zaczęło dziać. Moje zmasakrowane ciało zaświeciło się. Rany poznikały, a oczy na moment przybrały ciemnoczerwony kolor, po czym stały się fioletowe. Czułam się inaczej, jakbym mogła wszystko, do tego bardzo chciałam ujrzeć więcej krwi. Zachichotałam przerażająco, po czym podbiegłam do lustra. Zmieniłam się w między czasie w wilka. Spojrzałam w odbicie:
-Kiedy księżyc w pełni, kiedy noc krwawa, gdy zabije wilka, staje się grzeszącym demonem. Dostąpiłaś tego zaszczyt. Teraz, jako iż jesteś pełnoprawnym demonem, mogę Cię poślubić, kochanie.
Zaniemówiłam. Ten, za przeproszeniem idiota, chciał, bym go poślubiła?! Nie…! Chciałam to wykrzyczeć, chciałam uderzyć go w twarz. Złapał mnie mocno za rękę, że nie mogłam się wyswobodzić. Pocałował mnie, po czym powiedział:
- Do zobaczenia, żoneczko…
Byłam zła, niezadowolona. Miałam silniejsze zmysły od tamtego czasu, wiedziałam, kiedy ktoś przyjdzie, po co przyjdzie. Mogłam praktycznie wszystko. Mój inny wygląd jako wilka się nie zmieniał. Cały czas byłam tamtą wiedźmą. Nie byłam szczęśliwa, ale…
Uważam, że jakbym go poślubiła, to zmarnowałabym resztę tego nieśmiertelnego życia. Kupiłam sobie wódkę i piłam. Co innego miałam robić. Przyleciał do mnie „Morderca anioła” i razem żeśmy pili. Niczego sobie, niczego jemu. Spokojnie, bez namysłu. Zasnęłam około pierwszej. Gdy wstałam, zobaczyłam nad sobą wilka.
- Kim jesteś i gdzie jest Shinai? – spytał wilk.
- Ja jestem Shinai, tylko… Stałam się demonem…
- Uwaga, bo uwierzę. Powiedz, gdzie jest, albo Cię zabiję – warknął.
- Zabijesz..?! TAK?! TO ŚWIETNIE! DAWAJ, CZEKAM! – zaśmiałam się – Wybacz, ale jestem teraz nieśmiertelna, więc… - wbił mi nóż. Odczułam dosyć przyjemne uczucie, zamiast miażdżącego bólu. Zaśmiałam się.
- Więc to tak mam teraz żyć? Świetnie… - mruknęłam, po czym ruszyłam stronę wilka. Ten przeraził się i chciał uciec.
- Przyjrzyj się uważnie twarzy Twojego kata…
< Jeśli ktoś chce, może dokończyć, chociaż opowiadanie tego nie wymaga>
No nie! ZNÓW wyśmienite! NASTĘPNE PROSZĘ ^^ ♡♡♡♡♥♥♥♥
OdpowiedzUsuń