Śmiech niemal rozerwał mi uszy. Jęknąłem cicho i rozejrzałem się dookoła.
- Kto to? - zapytałem.
Śmiech był głośny, przerażający, szyderczy, pusty. Okropnie drażnił uszy. Nie chciałem tego słuchać. Podniosłem przednią łapę i zakryłem nią jedno ucho. Tak często zachowują się psy.
- Co to jest? - syknąłem.
Melisa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz