Patrzyłem co chwila to na waderę, to na basiora.
Wlazłem sobie na ich tereny, pokłóciłem się z Alphą i widocznie
odrobinę wyprowadziłem z równowagi drugą Alphę, a oni mnie zapraszają od
watahy. Dziwnie trochę.
- Cóż... a jest w tym jakiś haczyk? - zapytałem.
- Nie, nie ma. Chyba. - odparł basior.
- Więc dołączę do Was.
Azazel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz