Zmierzyłem waderę wzrokiem, zaś ta najwidoczniej zawstydziła się.
- Z wielką chęcią. - odparłem z uśmiechem na twarzy. Ruszyłem przed
siebie. Ciepły wiatr targał moim futrem. Gdzie tylko okiem rzucić ( lub
innym narządem wzroku, co kto tam ma ) cień rzucały wysokie jodły i
majestatyczne sosny. Ściółkę zdobiły zaś grzyby, krzaki jagód i lawenda.
W świetle południowego słońca, przedostającego się przez gałęzie wyżej
wspomnianych drzew, unoszące się drobinki kurzu i pyłków, wyglądały
wręcz magicznie.
Wadera po chwili dogoniła mnie. Szła ze spuszczoną głową, rzucając mi ukradkowe spojrzenia.
- Dlaczego się mnie wstydzisz? - zapytałem, wykładając kawę na ławę.
Lightning?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz