Odwróciłam się w stronę mojego posłania patrząc na plamę krwi pod łożem.
Spłynęła mi łza po policzku. Już do mnie wszystko dotarło.
Uśmiechnęłam się blado do ducha ojca. Z wdzięcznością patrzyłam jak
odchodzi. Odwróciłam się w stronę Azazela patrząc na dół.
- Wiesz, ja... ja muszę zrobić to co mi kazał.
- No ale o co chodzi? - dopytywał się.
- To przeze mnie. Ona, jak zostałam wygnana... To krew mojej matki.
Zmarła po tym jak wracała do watahy... ja, to przeze mnie. Wiesz , ona
mnie wszystkiego nauczyła. Płakała do tej pory, aż mnie znalazła i po tym
jak ode mnie odeszła. Mój ojciec zmarł podczas wojny. Nie mógł znieść
żałoby mojej matki. Ja dopiero teraz dowiedziałam się, że mam brata w
twoim wieku. Hah, mogłam się tego domyślić. Te wszystkie demony i inne
takie to za karę i krzywdę jaką jej wyrządziłam...
Wytarłam sobie łzy. Nie spojrzałam basiorowi w oczy. Może myśli sobie
teraz , że jestem głupia i wredna. Poszłam ze spuszczoną głową idąc w
stronę głębokiego jeziorka. Za to, że teraz wszyscy myślą na pewno:
Melisa złamała swoje mamie serce, po tym jak ojciec ją wygnał. Już wolę
umrzeć...
Azazel?
Melisa jest głupia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za opinię.
OdpowiedzUsuń~Melisa.
Bardzo uzasadnioną.
OdpowiedzUsuń~Administrator