sobota, 19 lipca 2014

Od Melisy c.d. Azazela

Odwróciłam się w stronę mojego posłania patrząc na plamę krwi pod łożem. Spłynęła mi łza po policzku. Już do mnie wszystko dotarło. Uśmiechnęłam się blado do ducha ojca. Z wdzięcznością patrzyłam jak odchodzi. Odwróciłam się w stronę Azazela patrząc na dół.
- Wiesz, ja... ja muszę zrobić to co mi kazał.
- No ale o co chodzi? - dopytywał się.
- To przeze mnie. Ona, jak zostałam wygnana... To krew mojej matki. Zmarła po tym jak wracała do watahy... ja, to przeze mnie. Wiesz , ona mnie wszystkiego nauczyła. Płakała do tej pory, aż mnie znalazła i po tym jak ode mnie odeszła. Mój ojciec zmarł podczas wojny. Nie mógł znieść żałoby mojej matki. Ja dopiero teraz dowiedziałam się, że mam brata w twoim wieku. Hah, mogłam się tego domyślić. Te wszystkie demony i inne takie to za karę i krzywdę jaką jej wyrządziłam...
Wytarłam sobie łzy. Nie spojrzałam basiorowi w oczy. Może myśli sobie teraz , że jestem głupia i wredna. Poszłam ze spuszczoną głową idąc w stronę głębokiego jeziorka. Za to, że teraz wszyscy myślą na pewno: Melisa złamała swoje mamie serce, po tym jak ojciec ją wygnał. Już wolę umrzeć...

Azazel?

3 komentarze: