-Niczego!-warknęłam zła.-Co? Na tym świecie nie można się już nawet śmiać?!
Patrzyłam z wściekłością w oczach na basiora. On spoglądał na mnie zły, ale się nie odzywał. Po chwili złość zmieniła się w tajemnicę i enigmę.
-Wiesz co? Myślę, że się dogadamy-powiedział szarmancko.
-Zapomnij. Nie mam przyjaciół, miłości, sojuszników i innych tego typu bzdet-prychnęłam.- Za to wrogów mam wielu, a ty raczej nie chcesz nim być, co?
-Bo co?-parsknął śmiechem.
-Bo każdy wróg, w końcu zginie z moich łap. Z resztą, jakieś 3/4 moich wrogów JUŻ zginęło przeze mnie. Zemsty mam akurat doskonałe-syknęłam. Wilk uniósł brew i spoglądał na mnie.
Treg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz