piątek, 11 lipca 2014

Od Beatrice c.d. Azazela

Śnił mi się Azazel…? Pośpiesznie przetarłam łapą ślepia, chcąc wyzbyć się tej niedorzecznej myśli i cóż, wrócić do rzeczywistości. Spokojnym, nieco nasyconym dumą krokiem wyszłam ze swojej jaskini. Przeddzień żywiłam się strachem, dziś zaczynałam powoli odczuwać brak żołądka. Istotnie, po tak sowitym odpoczynku nie doskwierał mi głód. Sączył nieprzyjemny deszcz, sprawiając, że po kilku minutach spędzonych na dworze ze zlepioną od wody sierścią, wyglądałam jak straszydło, w niczym nie przypominając wilka. Położywszy lekko uszy, skierowałam się w stronę gór, gdzie szczyty odpychały gnijącą zielenią i topniejącym już śniegiem. Pięłam się wzdłuż krętej ścieżki, w miarę możliwości starając się nie potykać o wystające z ziemi korzenie. Nagle jakaś znana mi sylwetka zarysowała się na horyzoncie. Po chwili z deszczowej mżawki wyłonił się Azazel. Stanęłam bez ruchu, licząc, że zrezygnuje ze spotkania. Podszedł jednak, a na jego pysku malował się tajemniczy uśmiech, za którym z pewnością coś się kryło. Zmrużyłam podejrzliwie oczy.
- Co tu robisz tak wcześnie? – odezwał się pierwszy. Uniósł lekko brwi, przyglądając mi się z rozbawieniem.
Podświadomie czekałam na to pytanie. Wpatrywałam się w niego z wyraźnym zniecierpliwieniem, wydymając nieco dolną wargę. Wyglądało to dość komicznie, choć nie na tyle, aby mogło go w jakimś stopniu rozśmieszyć. Zrobiłam krok w jego kierunku, zaczerpując głębokiego oddechu.
- Spaceruję – odpowiedziałam chłodno. Cóż, po świecie nie chodzą szczęśliwe i puchate jednorożce, czasem można się natknąć na coś takiego, jak ja. Nie chciałam wspominać basiorowi o śnie, choć on mierzył mnie wzrokiem, jakby wszystko czytał z moich oczu. Chrząknęłam. – A pan Azazel, co tu porabia? – W moim głosie dało się wyczuć nutkę kpiny. Irytowało mnie to jego przeszywające spojrzenie.
- To samo co pani Beatrice.
Przewróciłam oczami, wzdychając.
- Pan Azazel zamierza się teraz nade mną pastwić czy już sobie pójdzie i da mi święty spokój? – Niebywale stoicko spokojny ton mojego głosu, zdziwił mnie samą.

{Azazel?}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz