- Pff... Było nie drażnić psów - odparłem zaczepnie. Położyłem się z powrotem na ziemi.
Wadera spojrzała na mnie srogo.
- No co? - zaśmiałem się nieco wrednie.
- Nic - odfuknęła i również się położyła.
"Po co się tu kładzie? Nie ma gdzie się położyć, tylko na MOIM miejscu? To mój cień. Jej tu nikt nie chce."
- Ejże, to mój cień! - zawołałem i zacząłem ją lekko odtrącać łapą. Wadera podniosła łeb, spojrzała najpierw na moją łapę tykającą jej bok, a potem na mnie i moją komicznie wykrzywioną minę.
Annayia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz