Marilyn wylądował. Ja również przymierzyłam się do lądowania. Zaczęłam tracić wysokość. Skierowałam się tam, gdzie leżał basior. Spadałam za szybko i wylądowałam z łoskotem na trawie, tuż obok niego.
- Auć.
Wilk podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Nie umiesz normalnie lądować?
- Umiem... - mruknęłam, masując brzuch, na który upadłam. - Ale dziś mi nie wyszło. Jestem trochę zmęczona po całym dniu spędzonym na ucieczce przed psami, chowaniem się po jaskiniach i lataniem za krukiem, któremu łatwiej jest latać, bo jest lżejszy. - Ostatnie słowa powiedziałam, patrząc na basiora z lekkim wyrzutem.
Marilyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz