Gdy z resztą watahy byliśmy nad jeziorem i korzystaliśmy z ciepła, poczułem na sobie czyiś wzrok. Nie myliłem się, reszta niezbyt się tym przejmowała, albo nie zauważyła, bo wiatr tak wiał, że zapach do nas nie docierał, ale ja wiedziałem o czyjejś obecności. Nieznany wilk siedział na górze i z tego miejsca nas obserwował. Niezauważony wymknąłem się od watahy i podszedłem do niego.
-Witaj. Wiem, że nasz obserwujesz. Mam na imię Tye.-Przedstawiłem się nie tracąc mojego wesołego usposobienia.
-I co z tego? Robię, co chcę.-Odpowiedział arogancko.
No to znowu ja trafiam na "trudnego wilka". Ale to nic, lubię poznawać nowe wilki.
-Chcesz teraz osobiście nas poznać?-Spytałem.
(Enkas?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz