Był piękny, słoneczny dzień. Wyszłam ze swojej jaskini i poszłam nad wodopój. Położyłam się na rozgrzanej skale i wygrzewałam się na słońcu. Ciepłe promienie delikatnie muskające moją śnieżnobiałą sierść, przypomniały mi o Egipcie;
przed oczami pojawił mi się ogromny pałac ojca, pustynię, i basen, w którym tak chętnie bawiłam się z Kają, Elizą i Moną. Jak przez mgłę zobaczyłam moje ogromne legowisko i wielką jadalnie. Moje sentymentalne rozmyślanie przerwał donośny głos:
- Dzień dobry, piękna wadero!
( jakiś basior?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz