niedziela, 13 lipca 2014

Od Marilyn'a c.d. Annayi

W sumie to przecież mogę tym psom łatwo uciec. Mogę stać się niewidzialny, lub zmienić się w kruka. Jednak kątem oka zauważyłem, że psy zawracają. Zatrzymałem się "z piskiem opon". Zauważyłem, że sfora zbiera się wokół leżącej na ziemi Annayi. 
To mnie nie dotyczy. Mogę zwyczajnie odejść. Więc dlaczego odczuwam wewnętrzny przymus uratowania jej życia. Może to dlatego, że jesteśmy w jednej watasze? A może to sumienie?
Prychnąłem głośno i pobiegłem do zbiegowiska. Odepchnąłem psy i strzeliłem waderę łapą.
- Wstawaj! - wrzasnąłem, pokazując zęby. Wadera otworzyła oczy i niezdarnie wstała. Psy rzuciły się na mnie. Odepchnąłem je i rzuciłem się do ucieczki. Nie chciało mi się sprawdzać, czy Annayia się ruszy, czy nie.

Annayia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz