- Nieee... - mruknąłem, spoglądając w bok. Wadera wyglądała na zdenerwowaną. Spojrzałem na nią pobłażliwie. - Nie lubię fochów u samic. To wnerwiające - ciągnąłem dalej.
Zapadła między nami złowroga cisza. Żadne z nas nie miało zamiaru się odezwać. Odgarnąłem włosy do tyłu i westchnąłem cicho, patrząc w bok, na zieloną trawę.
Annayia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz