- O ch*lera, co to ma być?! - krzyknąłem.
- Psy - odparła Annayia. - Lepiej od nich uciekać.
Sfora zbliżała się do nas wolnym krokiem. Zauważyłem, że zaczynają nas okrążać. Nie możemy na to pozwolić, bo będą miały nas w garści. Syknąłem cicho, żeby zwrócić na siebie uwagę wadery. Ta odwróciła głowę, w moją stronę, patrząc na mnie pytającym wzrokiem.
- Uciekaj, dopóki nas nie okrążyły - syknąłem. Nie trzeba było jej tego dwa razy powtarzać. Oboje rzuciliśmy się do ucieczki. Psy ruszyły za nami.
- Uciekaj na skraj lasu! - rozkazałem. - Masz skrzydła, możesz odlecieć!
<<Annayia?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz