- Jak tak można? - zapytałam sama siebie patrząc na wilka bijącego konia.
- Treg! - zawołałam. - Stój!
Basior popatrzył na mnie. Podbiegł rzucając bicz.
- Och Meliso! - powiedział całując mnie w policzek.
- Mówiłam ci, że Mefisto nie jest do bicia!
Popatrzyłam na konia. Obmyłam mu rany i przyłożyłam leczniczy lek.
- Meliso, kocham cię lecz nie mogę... - nie dokończył .
Uderzył mnie w tułów.
Wstałam. Uf to tylko sen. Mój dawny partner... nie ma go. Szczęście. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
< Ktoś? :) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz