- Ach, niestety nie mam. - odparłem.
Wadera nie odpowiedziała. Wstała cicho i
ruszyła ku wyjściu. Minęła mnie bez słów idąc w stronę lasu. Jej biała
sierść była.. całkiem ładna. Poszedłem za nią cicho. Nie powiedziałem
ani słowa. Słuchałem śpiewu ptaków i szeleszczących liści. Stanąłem
niedbale na długą gałązkę. Shinai odwróciła się. Spojrzała na mnie
groźnie, lecz poszła dalej, ja także. Zacząłem nucić wkurzającą
piosenkę. Wadera wysyczała:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz