-Tak?-Spytała samica.
-No bo... Nie, w sumie to nie ważne.-Powiedziałem.
-Jak nie chcesz, to nie, ale nie naciskam...-Powiedziała ze zrozumieniem.
-No bo chodzi o to, że widziałem, jak świetnie się tu wszyscy znacie i dogadujecie...-Zacząłem.
-Nie rozumiem?-Znowu się zdziwiła.
-Wiesz może, czy nie mógłbym się tutaj do Was przypałętać? Obiecuję, że nie zauważysz nawet mojej tutaj obecności. Nikt nie zauważy.-Mówiłem, jakbym chciał ją przekonać, że nie jestem problematyczny.
-Na pewno, każdy jest tu mile widziany!-Powiedziała entuzjastycznie.
-To bardzo się cieszę. Acha, i dziękuję, że mnie oprowadziłaś, dzięki Tobie nie będę tutaj zagubiony pałętał się po Waszych terenach.-Powiedziałem.
-Teraz to już też twoich, to twój nowy dom, twoje miejsce polowań, to twoje miejsce, tutaj w przyszłości wychowasz swoje szczeniaki i...-Zaczęła opowiadać.
-Ugh, z tym to może być problem, ale nie wnikaj, to jest dość trudny temat i problematyczny, nie psujmy sobie tak miłego dnia.
(Melisa?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz