Po chwili byliśmy już przy jeziorze. Mieliśmy szczęście, bo nie było tu nikogo innego, wydaje mi się, że przy trzecim wilku Xen czułby się nieswojo.
-No to wskakujemy, pora się ochłodzić!-Zakomenderowałem i od razu rzuciłem się na lustrzaną taflę wody.
Rozprysk był taki wielki, że samiec jeszcze nie wchodząc był już mokry.
Jednak za chwilę do mnie dołączył.
Taplaliśmy się jak małe wilczątka, że aż wypłoszyliśmy wszystkie ptaki z pobliskich drzew.
Nagle jednak coś przerwało naszą sielankę.
-Auć!-Krzyknąłem jak oparzony.
Coś pod wodą chwyciło mnie ostrymi zębami i ścisnęło moją nogę.
-Ojej, zaraz ci pomogę!-To mówiąc wilk rzucił się na ogromną rybę. Długo się z nią na szczęście nie szamotał, więc udało mi się uwolnić nogę.
Kulejąc jakoś wydostałem się na brzeg.
-O rany, ty krwawisz!-Krzyknął przejęty Xen, .
Spojrzałem na stopę. Z kilku miejsc ciekły potoki krwi, a w jednym miejscu kawałek skóry był wręcz wyszarpnięty. Nigdy bym się nie spodziewał, że takie coś niby normalne do zjedzenia to ma tak mocne szczęki, że powaliłyby nie jedną sarenkę.
(Xen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz