Chyba właśnie zagapiłem się na samca. Szybko postarałem się to ukryć, ale rumieńce na moim pyszczku mnie wydały.
Zacząłem więc jeść. Po posiłku zaś zmieniłem opatrunek, a Xen nadal był u mnie. Strasznie polubiłem jego towarzystwo.
-A więc... Raczej nigdzie daleko nie pójdziemy? To jak, idziesz do domu czy jeszcze coś porobimy?-Spytałem z nadzieją na jego wybór ostatniej wersji.
(Xen?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz