Kąciki pyszczka same się podniosły w uśmiechu.
- W porządku - kiwnąłem łepkiem.Poszliśmy w kierunku legowiska,gdy tylko Tye na nie wszedł przewróciłem go na plecki z szyderczym uśmieszkiem.
- Dodałeś mi otuchy ..Przynajmniej jest ktoś podobny do mnie - szepnąłem, nosen delikatnie przesunąłem po jego brzuchu w stronę szyi.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz