Byłam przerażona. Rozglądałam się z lękiem. Do naszych uszu doszły
przerażające jęki ducha. Strasznie bolały mnie uszy. Azazela także.
Zatrzymałam się ogłuszona dźwiękiem. Basior popatrzył na mnie. Widziałam
przerażenie w jego oczach, jakiego nigdy nie widziałam u samca. Był on
przyzwyczajony do takich dźwięków.
- Meliso, uciekajmy... - zaczął mówić.
Dalej już nie usłyszałam jego głosu. Do mnie przemawiał inny głos:
"Meliso, idź do najgłębszego jeziora". Nie wiedziałam gdzie takie się
znajduje czy dlaczego posłuchałam tych słów. Poszłam. Po drodze
widziałam mówiącego do mnie Azazela. Nawet zaczął mnie ciągnąć. Po
chwili szedł przy mnie. Po kilku minutach dotarliśmy do jeziora.
Popatrzyłam na me odbicie. Miałam czerwone oczy a pod nimi płynęła
ciurkiem krew. Wiedziałam, że to nie prawdziwa ja. Czułam jak wiatr pcha
mnie do wody. Przerażona położyłam łapę na łapie Azazela. Wiatr jednak
nie przestawał. Wywróciłam się na brzegu. Powoli wstałam. Odwróciłam się
do basiora. Stał tuż koło mnie. Patrzył mi prosto w oczy. Ja pomyślałam
: " No nie! Czego zawsze wpadam w tarapaty?! " Przytuliłam basiora.
Wiatr był jednak silny. Wpadłam do wody, zaczęłam się topić. Ujrzałam w
lesie zadowolonego ducha.
< Azazel? Cieszę się twoją weną ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz